Sytuacja wydaje się patowa. Psiaki ujadają bowiem w dzień, gdy nie obowiązuje cisza nocna. Nie można zatem na nikogo „naskarżyć”. Policja nie przyjmie takiego zgłoszenia, strażnicy miejscy owszem przyjdą, porozmawiają z właścicielem czworonoga, ale ukarać nie mogą.

- Niestety, brakuje nam narzędzi w takich przypadkach – mówi Tomasz Makrocki, komendant Straży Miejskiej w Pabianicach. - Mamy związane ręce. Musielibyśmy mieć stosowny akt prawny, uchwalony przez Radę Miejską, a tymczasem możemy jedynie odwoływać się do regulaminów spółdzielni i wspólnot. Na tej podstawie mandatu nikomu nie wystawimy.

Nie ma kary, nie ma reakcji

Można jedynie liczyć na dobrą wolę sąsiada. Ale on sam często jest bezradny, bo po prostu nie wie, co zrobić z hałasującym pupilem.

- Ale tego nie idzie wytrzymać – skarży się pani Paulina z bloku przy ul. 20 Stycznia. - Pracuję w domu, więc wycie psa sąsiadów, którzy mieszkają pode mną, po prostu doprowadza mnie do szaleństwa. Ten pies już nie szczeka, on żałośnie skamle, drapie w coś, wyje. I tak non stop… jak się zmęczy, to czasem odpuszcza na godzinę.

Co można zrobić w takiej sytuacji? Bywa, że wystarczy zapukać do sąsiada, porozmawiać.

- Właściciele psa to młodzi ludzie, którzy rano wychodzą i późno wracają do domu – opowiada pabianiczanka. - Zdaję sobie sprawę, że nie ma tutaj żadnej złośliwości z ich strony, ale co ja mam zrobić?

Z podobną sytuacją od miesięcy zmaga się pan Paweł z ul. Brackiej.

- Mój sąsiad pracuje na zmiany – opowiada. - Jak wychodzi do pracy o drugiej w nocy, to ja już do rana nie śpię, bo za ścianą zaczyna się koncert. Jego pies szczeka, wyje, wydaje z siebie dźwięki jak płaczące dziecko.

Serce pęka, ale emocje też biorą górę

- Ja u niego nie byłem, ale wiem, że inni sąsiedzi mocno się awanturowali – dodaje mężczyzna. - Wiem, że była wzywana Straż Miejska, bo psiak wyje przecież w środku nocy. Interwencje trochę poskutkowały. Pies jest ciszej, ale nie wiem, co ten człowiek z nim zrobił. Ja się w sumie temu zwierzakowi nie dziwię, dwanaście godzin w pustym mieszkaniu.

Na początku lutego „Rzeczpospolita” napisała, że sprawą szczekających psów ma zająć się Senat. Wszystko po tym, jak wpłynęła tam petycja mieszkańca. Gazeta przytoczyła jej treść: „Szczekanie psów ma charakter impulsowy, ale nierzadko w pikach przekracza 100 dB. Są również psy wyjące. Straż Miejska i policja nie ma jednolitych wytycznych dotyczących problemu szczekających psów. W mojej najbliższej okolicy jest kilkanaście psów i musiałbym ja jako obywatel występować z każdym przypadkiem do policji, a i tak byłbym tym złym, który się czepia nie wiadomo o co”. Autor postuluje o wprowadzenie licencji dla posiadaczy psów. Senatorowie będą musieli pochylić się nad petycją, bo takie są przepisy.

„Komisja musi zająć się każdą petycją, która jest napisana zgodnie z wymogami formalnymi, niezależnie, czy wydaje nam się poważna, czy nie” – wyjaśniał w „Rz” senator Koalicji Obywatelskiej Aleksander Pociej, przewodniczący Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji.

Jaki to przyniesie skutek? Trudno przewidzieć.

Czy uciążliwe szczekanie będzie wykroczeniem?

Czy sprawa jest zbyt błaha i mało poważna?

Niestety, nie sposób przymknąć oka na problem, który nabiera rozmachu. Coraz więcej skarg o takiej treści wpływa również do kierowników administracji pabianickiej spółdzielni mieszkaniowej.

- Jest tego sporo, łącznie z prośbami o interwencje – mówi Sławomir Urbańczyk z PSM. - W blokach jest coraz więcej zwierząt i nie ma w tym nic złego pod warunkiem, że właściciele zapewnią im opiekę i dobre warunki. Psy często kupowane są dla dzieci, a potem nawet nie ma kto z nimi wychodzić na spacery.

Niewybiegane, zostawione same sobie, cierpią.

- Większość z tych psów po prostu nie nadaje się też do bloków – mówi pracownik spółdzielni. - To duże, żywiołowe zwierzęta, które potrzebują sporo przestrzeni i codziennych długich spacerów. W jednej rodzinie są czasem po 2-3 psy. Ludzie wychodzą do pracy, a zwierzęta szaleją.

Jak sobie radzić z problemem? W spółdzielni obowiązuje wewnętrzny regulamin, w którym pojawia się kilka punktów dotyczących zwierząt i zasad ich trzymania w blokach.

„Trzymanie w mieszkaniu psów, kotów i innych zwierząt jest dopuszczalne, o ile zwierzęta nie zagrażają zdrowiu oraz nie zakłócają spokoju, a ich posiadacze są w stanie zagwarantować im odpowiednią opiekę i przestrzegać wymogów sanitarno-porządkowych”.

I tutaj zaczynają się schody, bo mieszkańcy tego nie przestrzegają.

- A my nie mamy narzędzi, żeby to wyegzekwować – dodaje Urbańczyk. - Możemy jedynie upominać i prosić, nakłaniać sąsiadów do rozmowy i rozwiązania problemu pokojowo.

Wyje i szczeka, bo cierpi

Warto też pamiętać o tym, że nie tylko sąsiedzi, ale przede wszystkim cierpi pies. Zwierzęta zachowujące się w ten sposób najczęściej mają lęk separacyjny, pogłębiany dodatkowo godzinami w pustych mieszkaniach. Takie psiaki tęsknią i cierpią.

Dla psów z lękiem separacyjnym pozostawienie ich samych jest przytłaczające i stresujące. Należy pomyśleć o wizycie u behawiorysty. Można również skonsultować się z lekarzem weterynarii i wziąć pod uwagę podanie psiakowi środków farmakologicznych. Warto też pamiętać, że zmęczony pies może łatwiej się uspokoić, kiedy nie ma właściciela.