Pabianicka restauracja „Niebo w gębie i na talerzu” przeszła rewolucję i dzięki Magdzie Gessler zmieniła się w „Latającego Johana”. O wizycie restauratorki w naszym mieście pisaliśmy tutaj: http://www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/nasze-sprawy/magda-gessler-w-pabianicach-1.html
Teraz pabianiczanie z niecierpliwością wyczekują emisji odcinka w telewizji. Według początkowych ustaleń pabianicką restaurację mieliśmy zobaczyć w „Kuchennych rewolucjach” w ostatnim tygodniu października. Niestety, tak się nie stało.
- Prawdopodobnie odcinek z naszym udziałem zostanie wyemitowany 9 listopada – ustalił Paul Deelman, właściciel restauracji przy ul. Jutrzkowickiej.
Jego słowa potwierdza Telemagazyn. W zapowiedziach na 9 listopada jest odcinek 10 (16 sezonu) „Kuchennych Rewolucji”, z następującym opisem:
Pabianice "Niebo w gębie i na talerzu": Jadwiga otworzyła swój bar "Niebo w gębie", jak sama twierdzi, żeby uciec przed emeryturą, do której przedwcześnie zmusiła ją sytuacja zdrowotna. Musiała zrezygnować ze swojego dotychczasowego zajęcia, ponieważ przeszła parę wylewów. Mimo problemów zdrowotnych Jadwiga jest osobą energiczną i aktywną, nie wyobrażała sobie siedzenia w domu, dlatego wpadła na pomysł otwarcia niewielkiego baru z domowym jedzeniem na obrzeżach Pabianic. Jej życiowy partner Johan Paul jest Holendrem i z miłości do Jadwigi przeprowadził się do Polski i także wierzy w sukces lokalu gastronomicznego. Wspólnie z ukochaną zainwestowali oszczędności w niewielki bar "Niebo w gębie i na talerzu". Jadwiga sama zaprojektowała wnętrze sali w kolorach, które wprawiają ją w dobry nastrój, czyli jaskrawa zieleń i pomarańcz. W tych kolorach są nie tylko ściany, ale też krzesła i stoliki, a także fototapeta i dodatki. W menu potrawy znane w każdym polskim domu, czyli schabowy, filet z piersi kurczaka w różnych wersjach oraz oczywiście rosół. Są także flaczki, ale w specjalnej wersji: z kurzych żołądków, które Jadwiga specjalnie wymyśliła dla Paul'a, bo Paul tradycyjnych flaków nigdy by nie zjadł, ponieważ z tylko jemu znanych powodów krowi żołądek jest jedzeniem dla psa, a kurzy już nie. Chociaż Jadwiga w prowadzenie baru angażuje się bez reszty, co widzą jej pracownice, które lubią swoją szefową, bar nie cieszy się powodzeniem. Niewielkie utargi ledwo pozwalają na pokrycie rachunków za prąd, a co dopiero mówić o oczekiwanych zyskach. Pogarszająca się sytuacja finansowanie powoduje stres, co nie tylko wpływa źle na i tak nadwątlone zdrowie właścicielki "Nieba w gębie i na talerzu", ale także na coraz bardziej napięte relacje z ukochanym Paulem".
0 0
Byliśmy w restauracji już po rewolucjach. Szału nie ma. Od geslerowej tylko 2 dnia i deser. Zupa serowa, nawet dobra ale miała być z grzankami których nie było. Polędwiczki w sosie z masła orzechowego mi nie smakowały ale ja nie lubię mięs na słodko, natomiast mężowi smakowało. deser to pierogi z serem i jakimś sosem ale nie zamawialiśmy. Myślę że takie 3 dania to bardzo mało jak na rewolucje.
Oprócz tego w karcie był schabowy, jakieś frytki i to tyle co pamiętam. Baaardzo okrojona karta, zabrakło mi w niej zup i trochę większego wyboru w mięsach. Właściciel bardzo sympatyczny, miły. Fajnie jakby się im udało ale z tą kartą będzie ciężko.
0 0
W Holandii ,, sos z masła orzechowego,, jak to nazwał ,, Fruwam,, jest bardzo popularny. Także w Indonezji, która jest dawną kolonią holenderską. Sos nazywa się ,,Satay,, i w zależności od wyspy na której jest przyprawiany może mieć inne składniki dodatkowe. Sos powinien być lekko bądź mocno ostry.
Najlepszy do kurczaka z grilla.
Holandia to dużo naleciałości indonezyjskich i wg mnie właściciel powinien uderzyć w tą stronę
Jak będę w Pabianicach to tam się udam. Zobaczymy czy ma w karcie indonezyjska tradycyjna zupę Soto czy Nasi Goreng. A jeśli jeszcze będzie miał ostry sos Sambal Badjak czy też Olelek to bomba. Jeśli nie będzie miał to mu przywiozę ;-)