Zamknij

Kosić trawę w upały czy nie kosić? Oto jest pytanie

09:00, 08.07.2023
Skomentuj gg gg

Lato jest dla trawy wyzwaniem, murawa wtedy intensywnie rośnie, ale żeby stale cieszyć się ładnym trawnikiem, trzeba o niego szczególnie dbać. W naszym mieście ta dbałość przejawia się jedynie cięciem. A podlewanie? To pozostawia się naturze, ale „deszczu u nas ci jak na lekarstwo”. Mamy więc na trawnikach ogromne żółte place wyschniętej, ale przystrzyżonej trawy.

Kosić czy nie kosić? Oto jest pytanie.

– Trzeba znaleźć złoty środek – twierdzi Łukasz Tarapacz, architekt krajobrazu i właściciel firmy „Pomysł na Ogród”.

Tarapacz jest absolwentem wydziałów ogrodnictwa Akademii Rolniczej w Poznaniu i Krakowie oraz autorem najpiękniejszego trawnika w Afloparku przy Partyzanckiej.

– Nie wolno przesadzać w żadną stronę. Trzeba kosić, ale z głową – twierdzi też Maria Wróbel, radna powiatowa i absolwentka SGGW w Warszawie.

Zdaniem Tarapacza, trzeba mieć plan na trawniki i ogólnie zieleń w mieście i to na wiele lat do przodu. Trzeba przy tym brać pod uwagę zmieniający się klimat i mniejsze opady.

– Przy temperaturach powyżej +25 st. C już się nie kosi trawy – mówi Tarapacz. – Gdy jest ciepło, ale są deszcze, to nie ma problemu. Ale gdy opady są tak minimalne jak teraz, trawa nie ma szans na ukorzenienie się. Nie ma skąd czerpać wilgoci. Nie będzie zielonych trawników w mieście, gdzie obniża się poziom wód gruntowych przez kanalizację. Należałoby się zastanowić nad posadzeniem odpowiednich krzewów na miejskich trawnikach. Tak jak to robią w Łodzi.

A łąki kwietne?

– W Pabianicach jest taka na terenie przy ul. Żeromskiego – mówi Tarapacz. – Rosną tam trawy i inne rośliny wieloletnie. Nie są specjalnie podlewane, a dają radę. Raz do roku ta łąka jest koszona.

Łąkę kwietną, a właściwie łączkę, chcieli mieć mieszkańcy osiedla przy Skłodowskiej. Zasiali rośliny na placu między blokami. I… przyszedł kosiarz i skosił to, co wyrosło do gołej ziemi.

Zarząd Dróg Miejskich dba o pobocza dróg i ulic pabianickich.

– Mamy 65 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni do koszenia – mówi Andrzej Barański, dyrektor zakładu. – Trawa na poboczach jest koszona 3 lub cztery razy w roku. Od kwietnia do września.

Wydział Ochrony Środowiska w UM Pabianice dba o miejskie parki i skwery. Zleca zadania pielęgnacyjne firmie zewnętrznej.

– Wstrzymujemy się z koszeniem trawników ze względu na wysokie temperatury – mówi Marta Skonieczna, zastępca naczelnika wydziału.

Ogromne połacie terenów zielonych ma w swoich zasobach Pabianicka Spółdzielnia Mieszkaniowa. Na 114 hektarach należących do PSM jest 65 ha terenów zielonych.

Najwięcej ich ma Administracja nr 5 na Bugaju - ponad 17 ha, Adm. nr 4 ma 16 ha, Adm. nr 3 – około 13 ha, Adm. nr 2 7,4 ha, a Adm. nr 1 – 11 ha. O terminach koszenia decydują poszczególne administracje.

– Trawa jest koszona 5-6 razy w sezonie. Nie ma szczegółowego planu koszenia – wyjaśnia Sławomir Urbańczyk z PSM, upoważniony do kontaktów z mediami. – Kierownicy administracji decydują o tym, kiedy kosić trawniki. Wsłuchują się w głosy mieszkańców, a ci przeważnie życzą sobie przystrzyżonego na krótko trawnika.

Zdaniem ekspertów: kosić, ale rzadziej

– Niewykaszanie lub rzadsze koszenie zieleńców w mieście wpływa na łagodzenie zmian klimatu i odporność miasta - uważa biolog prof. Mirosław Ratkiewicz z Uniwersytetu w Białymstoku w rozmowie z PAP.

Ekspert stwierdził, że o ile trzeba zwracać uwagę na względy bezpieczeństwa w ruchu drogowym, o tyle „obsesja na punkcie koszenia trawników” nie jest niczym dobrym.

Człowiek, który twierdzi, że ładnie skoszony trawnik jest symbolem statusu, będzie kosił, a później podlewał, żeby mu nie wysechł, i będzie zużywał zasoby. O ile własny ogródek jest kwestią indywidualnych wyborów, to na tereny miejskie należy spojrzeć pod kątem wspólnych korzyści.

Biolog stwierdził, że trawniki to nie tylko trawa, ale też inne gatunki roślin, takie jak koniczyna, stokrotki czy wyka polna. One nie tylko cieszą oko, ale są też źródłem nektaru dla owadów, a dzięki rozbudowanemu systemowi korzeniowemu lepiej akumulują wodę, dwutlenek węgla, poprawiają też strukturę gleby.

Profesor uważa, że niekoszone trawniki, gdzie rośliny rosną w dużym zwarciu, generują sporą wilgotność, w związku z tym mniej i wolniej oddają wilgoć, a zasłaniana przez nie gleba nie wysycha.

- Zatem niewykaszanie to oszczędność wody, większa wilgotność w tych miejscach gleby i powietrza, i więcej życia. To jest po prostu łagodzenie zmian klimatycznych – przekonuje profesor.

Jego zdaniem w tych miejscach, gdzie nie ma ograniczenia widoczności pojazdów komunikacyjnych, należy pozwalać przyrodzie rozwijać się w sposób niezaburzony.

- To wszystko łagodzi wahania temperatury, obniżenie wilgotności powietrza w upalne dni, pozwala przyrodzie rozwijać się obok nas, mówiąc wprost: pozwala realizować model ochrony przyrody polegający na koegzystencji - argumentuje.

Podaje przykład koszenia trawników w lipcu czy sierpniu, gdy jest sucho.

- Gleba gwałtownie zaczyna wysychać, trawa robi się bardzo sucha i uruchamiane zostają procesy murszenia gleby. Coraz więcej pyłku w upalne dni dostaje się do powietrza, co powoduje alergie. Dodajmy do tego spaliny i mamy po prostu piekło na ziemi. Piekło dla alergików, piekło dla osób z problemami oddechowymi, tak naprawdę dla wszystkich – wyjaśnia.

(gg)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%