Do zdarzenia doszło w piątek 12 lipca, około godz. 11.00 na parkingu przy markecie Dino, przy ul. 20 Stycznia.

Tam Andrzej Nowak przyjechał autem na zakupy. Po wyjściu ze sklepu podszedł do samochodu i wyciągnął butelkę z napojem.

- Nie wiem jak to się stało, ale wziąłem łyk wody i straciłem oddech. Dusiłem się - opowiada mężczyzna . - Podbiegla do mnie kobieta i próbowała mi pomóc.
Biła w plecy, ale to nie pomagało. Ostatkiem sił wcisnąłem klakson w samochodzie. Zwróciło to uwagę innych osób.

Pan Andrzej nie wie jak i kiedy pojawili się przy nim dwaj  mężczyźni w mundurach. To byli strażnicy miejscy, Tomasz Wanat i Krzysztof Szubert.
Patrolowali miasto, a traf chciał, że kiedy byli bardzo potrzebni, znaleźli się w dpowiednim miejscu i czasie

- Zastosowali specjalny chwyt, tzw. rękoczyn i to pomogło - mówi Tomasz Makrocki, komendant Straży Miejskiej w Pabianicach.

Mężczyzna odzyskał oddech i chciał wracać do domu, ale strażnicy nie odpuszczali.

- Nie zostawili mnie samego - dodaje pan Andrzej.- Odwieźli mnie do domu. - Jestem im ogromnie wdzięczni za pomoc. Uratowali mi życie.