Do zajęcia się tym tematem zachęciła nas informacja z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie. Stwierdzono w niej, że do kanalizacji stołecznej trafiają potężne ilości śmieci – resztek jedzenia, zużytych pieluch, podpasek i patyczków higienicznych. „Stołeczni kanalarze w ubiegłym roku wydobywali średnio ponad 9 ton śmieci dziennie. W pierwszym półroczu 2023 r. było to już 15 ton na dobę”. To pokazuje, że mieszkańcy stolicy choć wiedzą, jak segregować odpady, to i tak sedes traktują jak kosz na śmieci.
Co najczęściej ląduje w warszawskim sedesie?
Nawilżany papier toaletowy, resztki jedzenia oraz olej po smażeniu. Do sieci kanalizacyjnej, choć w mniejszej skali, trafiają też resztki farb i materiałów budowlanych, rękawiczki jednorazowe, drobne przedmioty plastikowe, np. opakowania po kosmetykach czy torebki foliowe.
A jak jest w mieście nad Dobrzynką?
– Nie najgorzej, choć zdarzają się awarie z powodu zapchanych rur kanalizacyjnych – informuje Piotr Kroczyński, kierownik sieci w pabianickim Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji.
W takim przypadku na miejsce jedzie wóz ze specjalnym urządzeniem przepychającym i oczyszczającym rury. ZWiK ma go od 20 lat.
– Nawet nie widzimy, co wyciągamy – dodaje kierownik Kroczyński. – Nieczystości trafiają do osadników. Jest kilka metrów sześciennych w roku.
Przed kilkudziesięciu laty oczyszczanie zapchanych rur odbywało się ręcznie. To była ciężka i niewdzięczna praca.
– W rurach znajdowano różne rzeczy, była np. kość udowa wołu, fragmenty tapczanu czy piłeczki do ping-ponga – wylicza kierownik. – Było też kilka newralgicznych miejsc w mieście, gdzie notorycznie zdarzały się zatory. To była ulica Bugaj od „Grota” Roweckiego w stronę Lewityna.
Do awarii dochodziło tu najczęściej w okolicach świąt, gdy mieszkańcy okolicznych bloków wylewali do sedesów resztki tłuszczów.
– Kiedyś walczyliśmy z takimi tłustymi czopami przy pomocy bakterii, które „żywiły się” tymi resztkami. Dziś już nie ma takiej potrzeby.
Czyżbyśmy sporządnieli?
– Jesteśmy bardziej świadomi naszego wpływu na środowisko. Nauczyliśmy się segregować śmieci. Jest też motyw ekonomiczny. Za każdym razem, gdy spłukujemy toaletę, rośnie rachunek za wodę i ścieki – dodaje kierownik Kroczyński.
Czy i co „wyrzucają do kibelka”? Zapytaliśmy kilkoro pabianiczan:
– Zdarza mi się wylewać resztki z obiadu, najczęściej zupę – przyznaje emerytka z Bugaju.
- Nie wyrzucam plastikowych patyczków do uszu, choć kiedyś tak robiłam. Przed laty była akcja w Pabianicach na ten temat. Od tego czasu nie robię tego – dodaje 40-latka z bloku w centrum miasta.
– Ja nic nie wyrzucam do sedesu, ale gdy był remont łazienki u sąsiadów, doszło do awarii – opowiada mieszkanka bloku na Starówce. - Okazało się, że robotnicy zdemontowali sedes, a do rury wrzucali puszki po piwie, bo nie chciało im się iść do zsypu. Wszyscy mieli kłopot z tego powodu.
Co można wyrzucać do toalet?
- Tylko papier toaletowy i to zwykły, bo tylko taki rozpuszcza się w wodzie – zaznacza Kroczyński.
Komentarze do artykułu: Co spuszczamy z wodą w toaletach?
Nasi internauci napisali 5 komentarzy
komentarz dodano: 2024-01-17 19:17:23
komentarz dodano: 2024-01-17 12:43:44
komentarz dodano: 2024-01-16 13:45:27
komentarz dodano: 2024-01-16 13:28:06
komentarz dodano: 2024-01-16 13:17:33