„Tępienie wszy, częsta zmiana bielizny i kąpiel, to nasze obowiązki” – tak „Gazeta Pabjanicka” nawoływała do walki z epidemiami szerzącymi się nad Dobrzynką. W lutym 1934 roku była to epidemia tyfusu plamistego. Przywleczono ją prawdopodobnie z Warszawy. Pierwsze zachorowały kobiety gnieżdżące się w domu noclegowym. Potem biedota. Wielu mieszkańców Pabianic nie wiedziało nawet, że sprawcami zachorowań są pospolite wszy.

Na tyfus umierali głównie starsi i źle odżywieni. Z groźną chorobą nieźle radziły sobie młode organizmy. Śmiertelność wśród dzieci i młodzieży wynosiła 5-8 proc.

PRZEPĘDZIĆ GRUŹLICĘ!

W Pabianicach szalała też gruźlica. Towarzystwo Przeciwgruźlicze wraz z zarządem miasta zorganizowało akcję zapobiegania tej chorobie. Akcja zaczęła się 10 grudnia 1933 roku, skończyła 10 stycznia 1934 roku. Szefował jej dr Witold Eichler. Były to głownie działania propagandowe. W „Gazecie Pabianickiej” wydrukowano hasła i komunikaty. W całym mieście rozdano 5.000 ulotek i wywieszono plakaty.

W szkołach były pogadanki. Słuchało ich 1.650 uczniów.

Pogadanki ilustrowane przeźroczami wygłaszała dr Milena Piotrowska. Wykłady o sposobach zapobiegania gruźlicy prowadzili też szkolni lekarze. 7 stycznia w miejskim kinoteatrze urządzono akademię przeciwgruźliczą. 500 osób wysłuchało dwóch wykładów: „Eugenika a gruźlica” i „O zapobieganiu gruźlicy, tj. o stronie gruźlicy, drogach jej szerzenia i sposobach jej wystrzegania się”. Koszty pokryła Ubezpieczalnia w Pabianicach.    

Lekarze jeździli z prelekcjami także do mieszkańców  okolicznych wsi, a nawet Zelowa. Podczas miesiąca przeciwgruźliczego urządzono zbiórkę pieniędzy na walkę z tą chorobą. Udało się zebrać 90 złotych i 58 groszy. Urządzono tez „dzień znaczka” – w fabrykach i sklepach sprzedawano znaczki przeciwgruźlicze. W ten sposób zebrano kolejne 280 zł. Z indywidualnych darowizn wpłynęło 521 zł. W 1933 roku odnotowano w Pabianicach 319 przypadków zachorowań na gruźlicę. To o 30 proc. więcej niż rok wcześniej. Zmarło 59 osób.

Chorzy szli do Przychodni Przeciwgruźliczej przy ul. Bagatela 1. Przychodnia ta istniała od 1929 roku. Była nieźle zaopatrzona. Pracował tam lekarz specjalista chorób płuc i kilka pielęgniarek. Jedna z nich jeździła na wizyty domowe. Chorym na gruźlicę i ich rodzinom udzielała porad. Chory dostawał wskazówki, jak postępować, by nie zarazić bliskich. Jeśli w rodzinie gruźlika były dzieci, pielęgniarka kierowała je na badania specjalistyczne.

GRYPA I ŚMIERTELNY DUR

2.671 pabianczan chorowało na grypę zwaną hiszpanką. Sporo było przypadków krztuśca i płonicy. Sezon zachorowań przypadał na okres jesienno–zimowy. Tylko we wrześniu odnotowano 18 zachorowań na płonicę. Krztusiec przechodziło aż 296 osób, na płonicę w 1933 roku chorowało 126 pabianiczan.

Z roku na rok wzrastała zachorowalność na odrę. W 1933 roku chorowało 26 mieszkańców naszego miasta, rok później – trzykrotnie więcej.

Szerzyła błonica, dur brzuszny, czerwonka, róża i jaglica.

Dur był chorobą bardzo groźną. Spośród 28 chorych zmarło czworo. Zmarła też jedna osoba chora na błonicę. Na różę chorowało 26 osób, na jaglicę – 16, na czerwonkę - 4. Nie było problemów z leczeniem chorych.

Chorzy leczyli się w Szpitalu Miejskim. W 1933 roku leżało w nim 576 osób, rok później - 561. Średnio pacjent spędzał w szpitalu aż 36 dni. W szpitalu były oddziały: gruźliczy, zakaźny, wewnętrzny i chirurgiczny.

Obok samorządowej służby zdrowia działała społeczna opieka zdrowotna. Do 1934 roku chorzy leczyli się w Powiatowej Kasie Chorych. 1 stycznia 1934 roku weszła w życie nowa ustawa. Miejsce kas chorych zajęły ubezpieczalnie społeczne. Zatrudniano w nich lekarzy domowych i specjalistów. Ubezpieczalnia miała szpital, laboratorium chemiczno-bakteriologiczne, zakład rentgenowski, gabinety fizjoterapii, gabinet dentystyczne, poradnie przeciwgruźliczą, pogotowie lekarskie i dwie apteki. Dyrektorem był Paweł Goliński, a dr Witold Eichler - lekarzem naczelnym.