W czerwcu 1975 roku z kolarskich mistrzostw świata juniorów w Lozannie (Szwajcaria) nadeszły niesamowite wieści. Oto w wyścigu drużynowym na dystansie 70 kilometrów reprezentacja Polski, w której „kręcił” 18-letni Andrzej Piotrowski, zawodnik Ludowego Klubu Sportowego Żdżary, zdobyła srebrny medal! Nasi wicemistrzowie świata (Piotr Dobraszak, Witold Mokiejewski, Zbigniew Pięta, Andrzej Piotrowski) przegrali tylko z reprezentacją Związku Radzieckiego, a prześcignęli piekielnie mocny zespół Niemieckiej Republiki Demokratycznej.
Kilka tygodni później Piotrowski wywalczył złoty i dwa srebrne medale na Ogólnopolskiej Spartakiadzie Młodzieży i brązowy medal Mistrzostw Polski juniorów.
Działo się to w tym samym roku, gdy seniorzy: Ryszard Szurkowski, Mieczysław Nowicki, Stanisław Szozda i Tadeusz Mytnik odbierali złote medale mistrzów świata w drużynowej jeździe na czas.
O klubie kolarskim LKS Żdżary koło Pabianic zrobiło się głośno w Polsce. Dziennikarze sportowi, którzy nagle znaleźli drogę do Żdżar, przyjeżdżali i… nie wierzyli własnym oczom. Cały klub mieścił się na kilkudziesięciu metrach kwadratowych podłogi. Gdy kolarze kończyli trening, myli się przy studni, rowery spinali łańcuchami, by nocą ktoś ich nie ukradł. W wyścigach startowali na poczciwych „jaguarach”, „huraganach”, „rometach”, „kobuzach”, „rekordach”. Lepsze rowery mieli tylko kadrowicze i reprezentanci województwa. Sprzęt naprawiali im mechanicy i ślusarze w pobliskich warsztatach patrona klubu - Zakładu Naprawczo-Produkcyjnego Mechanizacji Rolnictwa. Na zielone dresy dla młodziutkich kolarzy złożyli się mieszkańcy Żdżar, Ksawerowa, Widzewa i Dąbrowy.
Skąd tyle talentów?
Z „Przeglądu Sportowego” Polska dowiedziała się, że LKS Żdżary założył w 1966 roku inżynier Henryk Bartoszewski. Pomogli mu zawodnicy rozwiązanej sekcji kolarskiej Rudzkiego Klubu Sportowego. Trenerem został Józef Przybyłek – ceniony fachowiec z kadry szkoleniowej reprezentacji województwa. W sekcji trenowało od 20 do 30 chłopców – szosowców, torowców i przełajowców. „Prezesem klubu jest wielki entuzjasta sportu kolarskiego, dyrektor Władysław Wolański, a kierownikiem sekcji świetny organizator Edward Kaczmarczyk” – pisała gazeta.
I wyliczała: „Najlepszymi zawodnikami są: Andrzej Piotrowski (członek kadry narodowej juniorów), Mirosław Rudziński i Leszek Kędziora. Wicemistrz świata Piotrowski wraz z Rudzińsklm (także medalistą spartakiady młodzieży) z powodzeniem startuje na szosie i torze”. Rok później (we wrześniu 1976 r.), wychowankowie trenera Przybyłka: Piotrowski i Rudziński, wywalczyli mistrzostwo Polski juniorów w jeździe po torze parami na dystansie 25 km.
Sukcesy sprawiły, że do klubu w Żdżarach garnęli się chłopcy z pobliskich podstawówek.
Ścigać się z LKS-ie chcieli też łodzianie. Trener sprawdzał ich w Małym Wyścigu Pokoju, organizowanym na łódzkich ulicach. Zwycięzcą jednego z takich wyścigów został Ryszard Adamczyk – uczeń Szkoły Podstawowej w Ksawerowie. Na pytanie dziennikarza, w jakich barwach klubowych będzie startował, gdy dorośnie, Rysio bez wahania odparł: „W LZS Zdżary!”.
Na krajowych torach liczył się także Piotr Konieczny – drużynowy triumfator spartakiady młodzieży i brązowy medalista mistrzostw kraju, powołany do kadry narodowej, oraz Zbigniew Kędziora. W rubrykach sportowych gazet regularnie ukazywały się informacje o sukcesach żdżarskich kolarzy: Śmiechowicza, Góreckiego, Biskupskiego, Adamczyka, Butlera (torowy mistrz okręgu łódzkiego juniorów), Bieńka, Stusa, Wojciechowskiego, Donifacego, Mikołajczyka, Jaranowskiego, Karcarza, Goleni, Ferlińskiego, Depcika, Wojtaszczyka, Salskiego, Łuczaka, Knapa, Olszańskiego, Sztandora, Dudy, Skiby, Leśniaka, Sadły.
Koniec marzeń
W latach 80. zeszłego wieku sekcja podupadła. Kariery zawodników potoczyły się źle, przeważnie z powodu kontuzji i wypadków. Coraz trudniej było zdobyć porządny rower, strój kolarski z kaskiem, pieniądze na wpisowe przed wyścigiem.
Wiosną 1982 r. zmarł Edward Kaczmarczyk, niestrudzony kierownik sekcji. W tragicznych okolicznościach odszedł też trener Józef Przybyłek.
Jeszcze w lutym 1990 r. „Dziennik Łódzki” pisał: „Żdżary kolarstwem stoją. Starsi zawodnicy dawno już zsiedli z rowerów, ale nie wszyscy rozstali się z kolarstwem. W. Śmiechowicz do dziś szkoli następców. Chłopcy z roczników 1975-76 mogą się zgłaszać na niedzielne treningi o 10:00 przy ośrodku zdrowia w Ksawerowie”. Ale były to już ostatnie chwile Ludowego Klubu Sportowego Żdżary. Gdy zamknięto zakład opiekuńczy, sekcja kolarska przestała istnieć.
W grudniu 2016 roku byli kolarze LKS-u spotkali się na pogrzebie lidera klubowego peletonu – Andrzeja Piotrowskiego. 59-letni wicemistrz świata zginął pod kołami samochodu szaleńca, który na łódzkim Teofilowie masakrował przechodniów i rozbijał cudze auta.
– Bóg pozwolił Andrzejowi przejechać bezpiecznie ukochanym rowerem wiele tysięcy kilometrów, a zabrał go w najmniej oczekiwanym momencie – powiedział ksawerowski proboszcz Stanisław Bracha, żegnając tragicznie zmarłego.
Andrzej Piotrowski spoczął na cmentarzu w Ksawerowie.
Komentarze do artykułu: Gdy ścigano się na „huraganach” HISTORIA
Ten artykuł ma wyłączoną opcję komentarzy