Do redakcji zadzwoniła czytelniczka z prośbą o nagłośnienie problemu, jakim jest nielegalne rozwieszanie plakatów wyborczych.

- Wyraziłam zgodę na umieszczenie baneru wyborczego pana senatora, Macieja Łuczaka. Bez problemu się zgodziłam, bo pan senator mnie grzecznie o to zapytał - rozpoczęła rozmowę.

Z dalszych wyjaśnień pabianiczanki wynika, że gdy kolejnego dnia wyszła przed swoją posesję, zauważyła, że obok baneru senatora zawisły banery posła Krzysztofa Ciebiady.

- Nie mam nic do człowieka, ale jak tak można wykleić cudzy płot, bez pytania o zgodę? - nie kryje oburzenia kobieta. 

Inna nasza czytelniczka po swojemu rozprawiła się z banerem wyborczym kandydata. Zdjęła go ze swojego ogrodzenia i przywiozła do siedziby biura poselskiego na Stary Rynek.

- Nie chcę zostać posądzona później, że zniszczyłam czyjąś własność (baner – przyp. red.) - uzasadnia.

To rozwiązanie wydaje się najbardziej ugodowe, choć niekoniecznie wygodne dla właściciela płotu. Co robić, gdy na naszym terenie pojawia się „nieproszony” baner?

- Zgodnie z przepisami, na zawieszenie baneru wyborczego na prywatnym terenie trzeba mieć zgodę właściciela. W przeciwnym wypadku, właściciel może zadzwonić do komitetu wyborczego lub - jak w przypadku pana posła, czy senatora – do siedziby ich biura i poprosić o zabranie ogłoszenia – radzi Tomasz Makrocki, komendant Straży Miejskiej.