Na ulicy Jana Pawła II nie ma gdzie zaparkować auta. Sąsiednie uliczki są tak zapchane, że na policji rozdzwaniają się telefony. Funkcjonariusze wręczają mandaty tym, którzy stanęli na trawnikach. Rozpoczynają się trzy dni modlitw w kościele św. Maksymiliana Kolbego. Tysiąc osób siada w kościelnych ławkach.
Jest godz. 20.00. Po mszy ludzie wstają i podchodzą do ołtarza. Tłum napiera. Jedni klęczą, inni stoją, a księża dotykają dłońmi ich głów. Ludzie słaniają się na nogach i upadają na ziemię. Leżą minuta, dwie, kwadrans… Do jednej z kobiet wzywają ratownika medycznego. Bada ją. Kobieta wciąż leży na podłodze. Jest przytomna. Nie może wstać. Obok, jak gdyby nic się nie stało, stoi kolejka. Inni też chcą, by ojciec John Bashobora położył im ręce na głowie.
- Nie musicie czekać, aż upadniecie. Nie każdy tego doświadczy. To nie jest obowiązkowe – tłumaczy jeden z księży.
Ciemnoskóry kapłan przerywa modlitwę i podchodzi do leżącej kobiety. Pochyla się nad nią.
- Very good – mówi po chwili i wraca do ludzi w kolejce.
Na schodach ołtarza już kilkunastu kapłanów nakłada dłonie na głowy wiernych. Do każdego stoi po kilka, kilkanaście osób. W pewnym momencie na kościelnej podłodze leży osiem osób. Dwie kobiety upadły w taki sposób, że jedna leży na drugiej. Obok podchodzi następna. Przyszła z kilkuletnią córką. Też upada. Dziecko stoi przerażone. Wtedy jeden z księży nakłada dłonie na głowę dziecka. A ono już spokojnie patrzy na leżącą na kościelnej podłodze matkę. Ta po chwili wstaje, przytula córkę i wracają do ławki.
Dla osoby, która nigdy nie uczestniczyła w mszach odnowy w Duchu Świętym, to szokujące wydarzenie. W kościele jest lekarz, pielęgniarka i ratownik. Na placu kościelnym stoi karetka. Ale nikt nie wyzywa pomocy. Do leżących dłużej podchodzi ratownik. Bada puls, osłuchuje. Odchodzi. Nie przeszkadza.
- To spoczynek w Duchu Świętym. Miałem taki stan już kilka razy. Nie traci się świadomości. Kontroluje się to, co się dzieje wokół. Można powiedzieć, że Bóg mocno ich przytulił – tłumaczy Paweł Nowak, lider Wspólnoty Dobrego Pasterza, która działa w auli św. Anny przy kościele św. Mateusza. Ich opiekunem jest ks. Maciej Rojkowicz. To oni sprowadzili do naszego miasta charyzmatycznego ojca Boshaborę.
Ponad tysiąc osób wypełnia kościół św. Maksymiliana.
O tym, co działo się przez 3 dni w kościele przy Jana Pawła II, przeczytasz w papierowym wydaniu Życia Pabianic
Komentarze do artykułu: Przez trzy dni z ojcem Johnem
Nasi internauci napisali 6 komentarzy
komentarz dodano: 2017-05-30 20:07:33
komentarz dodano: 2017-05-30 16:14:00
Jak to mówią - pierwsza religia powstała wtedy kiedy pierwszy cwaniak spotkał pierwszego frajera? LOL
komentarz dodano: 2017-05-30 10:12:04
,,Spoczynek w Duchu Świętym,, lub ,,Charyzmatyczny ojciec Boshabora,,
komentarz dodano: 2017-05-29 21:33:43
komentarz dodano: 2017-05-29 21:18:49
komentarz dodano: 2017-05-29 21:09:23