– Do neurologa na ten rok już nie zapisujemy chorych – mówi rejestratorka w szpitalu. – Przyjmowani są tylko pacjenci z poważnymi dolegliwościami.
Podobnie jest u innych specjalistów. Przyczyna to wyczerpanie finansowych limitów na usługi medyczne.
– Dostajemy za mało pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia – tłumaczy Krystyna Wiśniewska, dyrektor do spraw administracyjnych w szpitalu. – Choć i tak staramy się przyjmować wszystkich chorych.
To z kolei prowadzi do przyjęć poza kontraktem. Przykładowo – w poradni neurologicznej do końca września było przyjętych około 3.000 pacjentów więcej. W tym roku do tej pory lekarze przyjęli „ponad stan” 15.000 pacjentów.
– Nie wiadomo, czy Narodowy Fundusz Zdrowia zwróci nam nadpłatę – mówi Wiśniewska.
Fundusz ogranicza ilość przyjęć. Czas badania jednego pacjenta powinien wynosić od 15 do 20 minut. W związku z tym w ciągu jednej godziny lekarz może przyjąć tylko 3 osoby.
– A potrzebujących jest o wiele więcej – mówi lekarka. – Aby przyjąć wszystkich lekarze skracają czas wizyty, a później są przez to problemy. Gdy w ciągu godziny przyjmie się 8 osób, za 4 NFZ nie odda pieniędzy.
Trzytygodniowy czas oczekiwania na wizytę u okulisty, kardiologa, ortopedy czy okulisty – bo do tych lekarzy są największe kolejki – związany jest również z brakami kadrowymi.
– Bardzo wielu specjalistów wyjechało za granicę – wyjaśnia Krystyna Wiśniewska. – Często jesteśmy zmuszeni szukać lekarzy w innych miastach, a ci zgadzają się u nas pracować, ale sumy, jakie proponują za swoje usługi, są ogromne.
Rozwiązaniem byłoby rozszerzenie kontraktów z Funduszem na większą ilość usług, ale nie wiadomo jeszcze, czy zostanie to zrealizowane w przyszłym roku.
- Chorzy często awanturują się, że muszą tyle czekać na przyjęcie do lekarza, a my robimy wszystko, co w naszej mocy, by każdemu pomóc – dodaje Wiśniewska.
W kolejce do specjalisty
opublikowano: 2008-11-26 12:31:12
autor: redakcyjny zespół
autor: redakcyjny zespół
Komentarze do artykułu: W kolejce do specjalisty
Nasi internauci napisali 0 komentarzy