Pabianiczanie skończyli sezon w lidze wojewódzkiej na piątym miejscu. Przed nimi byli tylko lokalni hegemoni, posiadający akademie, czyli Widzew, UKS SMS Łódź, AKS SMS Łódź i ŁKS.
- Zawsze chciałoby się więcej, ale ta pozycja realnie oddaje możliwości zespołu – przyznaje trener Włodarczewski. – Mogliśmy mieć więcej punktów, bo przegraliśmy dwa mecze z GKS Bełchatów, który spadł z ligi. Ale zawsze trafia się jakiś niewygodny przeciwnik, a takim byli „Brunatni”.
Nasza drużyna w pierwszej rundzie dość mocno zderzyła się z mocarzami: Widzewem, ŁKS-em i AKS SMS Łódź. To zespoły, które w poprzednim sezonie grały w ogólnopolskiej Centralnej Lidze Juniorów.
- Tam rywalizowali z Legią Warszawa, Jagiellonią Białystok czy Varsovią. My w tym roku zastąpiliśmy im na przykład taką Legię. Chłopaki byli źli, że przegrali 1:2 z ŁKS, ale Legia też tyle przegrywała - mówi Włodarczewski. – W drugiej rundzie chłopcy pokazali, że nauka nie poszła w las. Wygraliśmy z AKS SMS Łódź 1:0, z ŁKS 2:1, z Widzewem zremisowaliśmy 2:2, a w starciu z UKS SMS nie padł żaden gol. Postęp jaki robią moi podopieczni jest widoczny gołym okiem.
Kto tworzy naszą ekipę? W bramce stoi Wiktor Placek, jego zmiennikiem jest Michał Kaczorowski.
- Placek to „kawał bramkarza”, ciężko go wygryźć ze składu – uważa trener. – Wiktor oraz środkowy obrońca Jakub Olejniczak to materiał na świetnych zawodników. Na swoich pozycjach nie mają sobie równych w całej lidze.
Na środku obrony obok Olejniczaka gra Stanisław Pawłowski. Uzupełniają ich na bokach Hubert Jarmakowski oraz Bartosz Smolarek. Serce i płuca drużyny stanowią pomocnicy Kacper Becht, Paweł Rubiak i najskuteczniejszy w zespole Alan Zimoch. Gdy Zimoch został przesunięty do ataku, zastępował go Ukrainiec Konstantin Kamieszew.
- Na lewy skrzydle grał Filip Uznański, zaś na prawej stronie o miejsce rywalizowali Filip Łuczyński z Piotrem Buchowiczem – informuje szkoleniowiec. – A ataku kontuzjowanego Bartłomieja Pecia udanie zastąpił Krystian Brzezowski, którego „odkurzyliśmy” po półtorarocznej przerwie. Wykonał niesamowitą pracę, dzięki czemu dziś jest wartością dodaną do zespołu.
Do drużyny dobijają się także chłopcy z rocznika 2008: Miłosz Bajer i Sebastian Mrzygłód. Z reguły zmiennikami byli Cezary Sychniak, Antoni Jurga, zmagający się z kontuzją Aleksander Pal oraz pozyskani latem Piotr Gilski i Klaudiusz Gumienny. W pierwszych meczach drużynie pomagał także Mateusz Kołacki.
Włókniarz zdobył 18 punktów w 14 meczach, strzelił 26 goli, stracił 33.
Zdobywcy bramek: 8 – Alan Zimoch, 6 – Krystian Brzezowski, 4 – Filip Uznański – Paweł Rubiak, 2 – Filip Łuczyński, 1 – Miłosz Bajer, Piotr Gilski.
- Kilku moich podopiecznych dostaje regularne propozycje z łódzkich akademii, ale oni nie chcą przechodzić do klubu z tej samej ligi – mówi trener Włodarczewski. – Interesuje ich rozwój, gra w Centralnej Lidze Juniorów, rywalizacja z najlepszymi.
Co będzie, jeśli kluczowi piłkarze odejdą? Trener przyznaje wprost, że w rywalizacji o nowych zawodników miał mało argumentów w porównaniu z łódzkimi akademiami, które posiadają skautów. Ale dzięki świetnym wynikom, które osiągnęli chłopcy Włodarczewskiego i Kukulskiego, Włókniarz stał się atrakcyjnym zespołem do gry w piłkę nie tylko dla pabianiczan, ale i mieszkańców ościennych miejscowości.
- Młodzi piłkarze w okręgu oraz ich rodzice widzą i doceniają naszą pracę – zaznacza Włodarczewski. - Chłopaki z Łodzi i z okolic chętnie dojeżdżają do nas na zajęcia. Czują, że we Włókniarzu mogą wejść na wyższy poziom. W tej chwili testujemy kilku graczy i niewykluczone, że któryś z nich zostanie z nami na wiosnę.
Drużynie jesienią pomagali: Fundacja My Kochamy Pabianice, która w razie potrzeby udostępniała boisko przy ulicy Żeromskiego, firmy Paula, Eurocolor, KPS Edificio Przemysława Sychniaka, Nijhof-Wassink dealer samochodów ciężarowych volvo i renault oraz Bank Spółdzielczy Ziemi Kaliskiej.
Komentarze do artykułu: Młodzi włókniarze mieszają w elicie
Nasi internauci napisali 0 komentarzy