Wielu biegło nieco krócej niż maraton, ale mimo wszystko sprzed Urzędu Miejskiego w Pabianicach wybiegło aż 45 biegaczy. W trakcie wielu z nich zrezygnowało, bo mieli zaplanowany na dziś krótszy trening. Kilku dołączyło do biegu na postojach.
- Pobiegłem treningowo. W niedzielę muszę wybiegać 20 kilometrów i tyle zrobiłem. Jak się cały czas jest w ruchu, to jest ciepło – mówił Piotr Kardas, uczestnik biegu.
- Rewelacyjne tempo, można było spokojnie dać radę. Rok temu przebiegłam półmaraton w naszym mieście i w tym roku również zamierzam wziąć w nim udział – potwierdziła Dorota Czech, uczestniczka biegu.
Biegnący mieli kilka krótkich postojów. Na 10. kilometrze zorganizowano posiłek regeneracyjny. Później na chwilę zatrzymali się w Parku Wolności. Kolejny posiłek jedli na Lewitynie na 28. kilometrze.
Bieg przebiegał granicami miasta, zahaczał o okoliczne wsie.
- Biegliśmy koło Szynkielewa, Piątkowiska, Hermanowa, Lewityna, Sereczyna i wracamy pod Urząd Miejski - mówi Marcin Krebs, organizator EPA maratonu towarzyskiego.
Tempo, w jakim biegła grupa, wahało się między 6 a 6.30 na kilometr.
- Dla niektórych trochę za szybko, inni uważali, że to wolno i pobiegli nieco szybciej, ale cała impreza wyszła jak najbardziej pozytywnie – dodaje Krebs.
- W grupie fajnie się biega. Towarzyskie spotkania biegowe są przyjemne, tutaj nie liczą się medale, a to, żeby pobiec ze znajomymi, którzy mają taką samą pasję – mówi Milena Grabska–Grzegorczyk, uczestniczka.
- Cieszę się, że jest takie tempo, że możemy sobie porozmawiać. Biegnie się super – dodaje Dagmara Koziróg, uczestniczka.
Bieg razem z przystankami zaplanowano na 5 godzin.
Komentarze do artykułu: Pierwszy towarzyski maraton w Pabianicach
Nasi internauci napisali 0 komentarzy