Debata kandydatów na wójta w Dłutowie, która odbyła się w niedzielę, pozostawiła wyborców z niczym. Michał Kowalczyk (KWW Razem Gmina) zamiast zareklamować siebie, podkreślał atuty kontrkandydatki, a kolejne wypowiedzi o swoim programie kończył przed czasem. Grażyna Maślanka-Olczyk (KWW "Wspólnota Dłutów") miała wiele okazji, żeby się pochwalić sukcesami, jednak nie zaprezentowała żadnych nowych pomysłów.

Na początek wyborcom zaserwowano przedstawienie obojga kandydatów. Urzędująca wójt podała swój wiek, ilość dzieci, miejsce zameldowania, studia, doświadczenie zawodowe. „18 lat w gminie i 6 lat w samorządzie powiatowym” - podsumowała swoją działalność.

Momentami jej wypowiedź przypominała kronikę historyczną. Pani wójt z precyzją podawała przedziały czasowe, w których zajmowała konkretne stanowiska.

- Jestem pracowita, odpowiedzialna, uczciwa – pochwaliła się też.

Wymieniła kluczowe inwestycje z okresu 12 lat władania gminą: remonty dróg, dokończenie (trudnej) budowy sali gimnastycznej. Chlubiła się też z nowoczesnego przedszkola przy ul. Głównej.

Zobacz: Niebezpieczna droga, którą rodzice z Dłutowa prowadzili dzieci do przedszkola, doczeka się chodnika

Powodów do pochwalenia się było tyle, że czasu zabrakło na przedstawienie obietnic wyborczych. Zamiast nich widownia usłyszała sygnał, oznaczający koniec wypowiedzi. Choć obietnic nie było, nagrodzono ją brawami.

Pora na kontrkandydata. Michał Kowalczyk zaczął tak nieśmiało, że zamiast siebie przedstawił… organizatorów spotkania. Następnie docenił kontrkandydatkę za duże doświadczenie w rządzeniu gminą. O sobie jednak nie zapomniał.

- Uważam, że mam potencjał i pomysły, by rozwijać tę gminę – powiedział kandydat.

Wspomniał o swojej dotychczasowej pracy w Urzędzie Gminy i Radzie Gminy.

Przydałaby się choć jedna obietnica...

Choć spotkanie trwało ponad godzinę, trudno było na nim usłyszeć konkrety. Znaczną przewagę miała tu Maślanka-Olczyk. Pokazywała rozpoczęte przez siebie inwestycje, które chce kontynuować: budowę dróg, rozwój Ochotniczych Straży Pożarnych i Kół Gospodyń Wiejskich, boisko i plac zabaw dla szkoły. Kowalczyk... podłączył się pod program dotychczasowej wójt. Dołożył od siebie zajęcia pozalekcyjne dla dzieci.

- Żebyście nie musieli dzieci wozić do Pabianic – zwrócił się do wyborców.

Co ciekawe, Kowalczyk rozwój chce osiągnąć dialogiem i rozmową z mieszkańcami gminy. Niestety, dopiero po wyborach. Jego program zdaje się nieskonkretyzowany i, jak przyznał sam kandydat, nie do końca skonsultowany z mieszkańcami. Kowalczyk dopiero planuje spytać dłutowian o to, jakie zajęcia pozalekcyjne dla dzieci chciałby zorganizować. Czemu jest dobrym kandydatem na wójta? Bo, jak sam mówi, nie stosuje „hejtu” na Facebooku wobec przeciwnego komitetu.

Przeciwnik Maślanki-Olczyk chciał być uprzejmy i najwyraźniej przesadził. Zamiast precyzyjnego przedstawienia pomysłu na gminę, pochwalił politykę przeciwniczki. Jego pomysły?

- Każdy ma pomysł na coś nowego i ja ten pomysł mam – powiedział. - Chcę rozwijać gminę na różnych płaszczyznach.

Jak wyjaśnił, chodzi o płaszczyznę pozyskania środków unijnych. Na co?

- Jest dużo rzeczy, których nie widzimy, nie dostrzegamy. Ciężko mi stwierdzić – tłumaczył siermiężnie kandydat. - Można zrobić coś bardziej.

Zobacz: Druga tura wyborów w gminie Pabianice. Wieczorek kontra Skawiński. Kim są kandydaci na wójta?

Maślanka-Olczyk chwaliła Dłutów za urodę, czyste powietrze (tu na sali słychać było śmiechy), czyny społeczne (umocnienie płytami rowu w Lesieńcu, bo gmina kupiła jedynie materiał). Trudno ocenić, czy pani wójt chwaliła gminę, czy punktowała własne niedociągnięcia jako włodarza. Tam jednak, gdzie Kowalczyk mógł zabłysnąć i wytknąć kandydacie cokolwiek, poprosił o… powtórzenie pytania. Brzmiało ono: Jak namówiłby pan/pani mnie, mieszkańca okolicznej gminy czy miasta, bym zamieszkał tu za pani/pana rządów? Niestety, odpowiedzi sugerują, że żadne z pretendentów na stanowisko wójta pytania nie zrozumiało.

- Zamieszkanie w tej gminie może poprawić jej rozwój i dynamikę – przekonywał Kowalczyk. Obiecał też potencjalnym mieszkańcom pomoc urzędników przy zakupie działki. Znów jednak – bez konkretów. Ostatecznie zawiesił głos i skończył wypowiedź przed wyznaczonym czasem.

Zobacz: Ekspert ocenił mowę ciała kandydatów podczas debaty. Kto wygrał?

Pytania, który zadawali sobie nawzajem kandydaci, też nie imponowały. Kowalczyk musiał rozwinąć pierwszy punkt swojego programu. Odpowiedź kontrkandydatki? Tej możliwości organizator nie przewidział. Zabrakło ostrej repliki czy choć uprzejmej wymiany argumentów. Pytanie o autobusy szkolne też nie pozwoliło Kowalczykowi „zdobyć punktów” w debacie. Wymienił wady autobusów szkolnych. Jak chce je usunąć? Tego już nie zdradził. Próbował jednak atakować.

Zapytał o trzy największe porażki dotychczasowej wójt. Maślanka-Olczyk z pytania wybrnęła dość zgrabnie, pokazując porażki, które de facto nie są jej winą. Pytanie było okazją do wyjaśnienia wyborcom, czemu pewnych planów nie udało się z sukcesem zrealizować. Okazji do pochwał miała więcej. Jakie było kolejne pytanie kontrkandydata? „Jakie są pani największe sukcesy z ostatnich 4 lat?” - o takiej debacie marzy każdy kandydat w wyborach samorządowych.

Hitem godnym memów internetowych było pytanie od Kowalczyka do kontrkandydatki o to, kiedy w lokalnych przedszkolach pojawią się oczyszczacze powietrza. Na pozór nie było ono dziwne – Zarząd Województwa Łódzkiego ufundował takie wielu placówkom w ościennych gminach. Problem jednak w tym, że chwilę wcześniej Kowalczyk przekonywał, że Dłutów ma wspaniały mikroklimat. W dodatku palący dla Kowalczyka problem jest zupełnie nieznany mieszkańcom:

- Przepraszam, a co to jest ten oczyszczacz? - zapytał zdezorientowany mężczyzna z sali, przy wtórze innych mieszkańców gminy.

Co interesuje mieszkańców Dłutowa?

Wyborcy wykazali się większym refleksem niż kandydaci na wójta. Z sali padło pytanie do Kowalczyka:

„Co konkretnie chce pan zmienić, jak pan chce pozyskać dodatkowe środki unijne i na jaki cel?”. Te oczywiste dla mieszkańców gminy wątpliwości pozostały w zasadzie bez odpowiedzi.

- Na cele szkoleń – powiedział kandydat. - Na walkę ze smogiem. Referat gminy, który sprawuje nad tym pieczę, jest na tyle doświadczony, by wiedzieć, w jakich rejonach tego szukać.

Skoro zatem, zdaniem Kowalczyka, za Maślanki-Olczyk jest tak dobrze, po co na niego głosować? O to również spytali widzowie debaty. Pytanie nagrodzono owacją.

- Tu wielkiej rewolucji nie można zrobić. Można działać dynamiczniej – tłumaczył kandydat.

To zdanie to dobre podsumowanie niedzielnej debaty. Skoro wielkiej rewolucji zrobić nie można, wyborcy będą mieć ciężki orzech do zgryzienia. A czasu na decyzję coraz mniej. II tura wyborów odbędzie się 4 listopada.