Złodzieje lubią, gdy na stacji jest zamieszanie: dużo samochodów i kolejka do kasy. Wtedy trudno obserwować, co się dzieje przy dystrybutorach paliw.
- Są dni, że okrada mnie trzech drani - twierdzi szef stacji przy ul. Partyzanckiej. - Rabują w dzień i nocą.
Nie pomagają kamery zamontowane nad stanowiskami do tankowania.
- Złodzieje przykręcają do aut fałszywe tablice rejestracyjne, zasłaniają twarze. Szybko odjeżdżają i nie ma kogo szukać - tłumaczy sierżant Andrzej Baczyński z pabianickiej policji.
Przestępcy wiedzą, że kamery są słabe. Ledwie „widzą" numery rejestracyjne samochodów. Stają tyłem do kamery. Ukradkiem obserwują drzwi do sali obsługi.
- Na filmie wideo z tych kamer jasne auto jest tylko niewyraźną plamą. Identyfikacja złodzieja bywa kompletnie niemożliwa - dodaje sierżant Baczyński.
Skradzioną tablicę rejestracyjną złodziej wykorzystuje parokrotnie. „Chwalą sobie" białe tablice z czarnymi numerami. Wystarczy mu kawałek kredy, by w kilka sekund z litery „L" zrobić „I", a z cyfry „8" - całkiem zgrabne „0".
Dorośli przestępcy rzadko kiedy własnoręcznie odkręcają tablice z cudzych aut. Tę robotę „zlecają" ulicznym gangom nieletnich. Za „rąbnięcie" tablicy na osiedlowym parkingu wyrostek dostaje 10-20 zł. Bywają noce, gdy ginie 5-6 tablic rejestracyjnych.
Złodzieje są tak bezczelni, że wracają kilkakrotnie. Dowód to filmy z kamer.
- Śmieją się nam w nos - mówi pompiarz ze stacji przy ul. Łaskiej. - Wiedzą, że nawet gdy ich złapią, ujdzie im to płazem. Kradzież benzyny za 200 zł polskie prawo traktuje jako „niewielką szkodliwość społeczną czynu".
Szczyt bezczelności to kradzież 580 litrów w ciągu zaledwie jednego popołudnia. Dokonał tego kierowca volkswagena golfa. Na dwóch stacjach ukradł 180 i 200 litrów benzyny. Ostatni raz zarejestrowała go kamera w Łasku, gdy rabował 201 litrów paliwa. Samochód miał dodatkowy zbiornik.
- Co możemy im zrobić? Uczepić się zderzaka czy rzucić się na maskę auta? - bezradnie pyta właściciel jednej ze stacji paliw.
- A policja nie chce przyjeżdżać. Radzi zgłosić się do komendy następnego dnia rano - dodaje pracownik innej stacji.
Kradną także motocykliści.
- Nie gaszą silników swych maszyn, nie zdejmują kasków, żeby kamera nie zarejestrowała twarzy - opowiada kasjer, który cztery razy padł ofiarą złodziei na motocyklach.
Właściciele stacji są zdesperowani. Chcę zakładać pułapki na złodziei. Próbują, jak działają kolczatki ukryte w nawierzchni drogi wyjazdowej spod dystrybutora.
- Obliczyłem, że kolczatka będzie kosztować tyle, ile tracę na kradzieżach w ciągu trzech miesięcy - szacuje szef dużej stacji.
Przycisk podnoszący kolce będzie zamontowany przy kasie. Gdy pracownik stacji zauważy klienta, który nie zapłacił, naciśnie guzik. Wtedy kolczatka wyskoczy z nawierzchni drogi i przebije opony auta złodzieja.
Tylko w Zelteksie przy ul. Kilińskiego kradzieże paliw się nie zdarzają. To dlatego, że benzynę do baku zawsze wlewa pracownik.
Komentarze do artykułu: Złoczyńca przy benzynie
Nasi internauci napisali 0 komentarzy