Zanim wojska USA zdobyły Bagdad, Zbigniew Libera pokazał światu zdjęcia radujących się Irakijczyków. Szczęśliwe kobiety witają kwiatami żołnierzy amerykańskich, staruszka rzuca się na szyję wyzwoliciela w mundurze komandosa - te fotografie zaskoczyły i zdumiały widzów. Skąd on je ma? Przecież tam wciąż strzelają do Amerykanów? - pytano. Tymczasem dziesiątki tysięcy małych kopii zdjęć Libery - artysty z Pabianic, rozlepiano w największych polskich miastach. Jedno z nich tygodnik „Przekrój" wydrukował na pierwszej stronie.

- Te zdjęcia to kompletna lipa. Taka sama lipa jak wojenna propaganda, którą oglądamy w telewizorach - mówi Libera.

Artysta zrobił te zdjęcia w warszawskim studiu fotograficznym. Zaprosił tam znajomych. Mężczyzn ubrał w mundury, kobiety - w tradycyjne stroje muzułmańskie. W ten sposób chciał pokazać, jak łatwo propaganda wojenna manipuluje widzami na całym świecie. Seria zdjęć Libery nosi prowokacyjny tytuł: „Ostateczne wyzwolenie".

Dopiero kilka dni później amerykańskie gazety wydrukowały podobne zdjęcia z Bagdadu - Irakijczyków witających żołnierzy USA.


***
Zbigniew Libera ma 43 lata, z czego 29 spędził w Pabianicach. Od urodzenia mieszkał w kamienicy przy ul. Fornalskiej (dzisiejsza Bóźniczna). Chodził do Szkoły Podstawowej nr 17 (wychowawcą klasy był Zdzisław Drzazga). W latach 70. przeprowadził się do bloku przy ul. Trębackiej 7. Jego matka - Jadwiga, była pielęgniarką i dyspozytorką pogotowia ratunkowego. W stanie wojennym Libera został aresztowany i skazany na 3 lata za drukowanie plakatów i ulotek. Od 14 lat mieszka w Warszawie.

Jest zaliczany do najlepszych polskich artystów średniego pokolenia. Wystawiał swe prace w Wenecji, Paryżu, Nowym Jorku, Chicago, Bonn, Tokio i Sao Paulo.

Najsłynniejszym dziełem Libery są własnoręcznie zrobione klocki Lego, którymi wstrząsnął Europą i Ameryką. Jest to układanka wieżyczek strażników, więziennych baraków, krematorium i ludzkich szkieletów za drutami obozu koncentracyjnego.

- W tym zestawie do okrutnej zabawy chciałem pokazać świat pełen agresji i okrucieństwa, jaki codziennie prezentują nam media - tłumaczy artysta. - Te okrucieństwa są przenoszone na zabawki dla dzieci. Nie okłamujmy się! Dzieci od dawna bawią się, uśmiercając ludzi z klocków albo postacie na monitorze komputera.