Pielgrzymów wracających z Jasnej Góry spotkaliśmy w piątek pod Dłutowem. Od domów dzieliła ich odległość zaledwie 14 kilometrów. Byli mocno zmęczeni, ale zechcieli podzielić się z nami wrażeniami z marszu do Częstochowy:
- Nie jechałam ani centymetra na wozie, mogę więc powiedzieć, że jestem prawdziwą pątniczką. Mój wysiłek i zmęczenie ofiarowałam w intencji rodziców, o ich zdrowie i miłość w rodzinie - mówi Joanna Wlaźlak (22 lata), na szlaku po raz drugi.
- Pielgrzymuję, bo Matka Boża ocaliła mnie w czasie wojny. Walczyłem w Armii Krajowej, byłem łącznikiem, miałem pseudonim "Iskra" - opowiada Jan Młynarczyk, najstarszy pątnik, który w dniu wejścia na Jasną Górę obchodził 78. urodziny. - To moja 20. pielgrzymka. Szkoda, że z roku na rok idzie nas coraz mniej. Pamiętam lata, kiedy pielgrzymka liczyła 1.200 osób.
- 2 sierpnia wzięliśmy ślub. Pielgrzymka jest naszą drugą podróżą poślubną, po rowerowej wyprawie na Mazury. Poznaliśmy się rok temu właśnie w drodze do Częstochowy. W tym roku pielgrzymujemy jako małżeństwo - zwierzają się Małgorzata (27 lat) i Jacek (25 lat) Karczowie.
- Gdyby nie było pielgrzymek, moje życie nie miałoby sensu. Wszystko, co dobre, spotyka mnie dzięki nim. Zawsze pielgrzymuję w intencji ojczyzny - zwierza się Aleksandra Szczepanek (68 lat). - Idę już 47. raz Chciałabym doczekać 50. pielgrzymki.
- Przyjechałam z Warszawy, gdzie mieszkam od roku, by wziąć udział w pabianickiej pielgrzymce. Szło się dobrze, chociaż mam odciski i pęcherze na nogach. Przyjaciele pomagali mi, gdy nie miałam już sił - mówi Ewa Załuska (21 lat), pielgrzymująca trzeci raz.
- Szedłem pierwszy raz i bardzo mi się podoba. Dbam o bezpieczeństwo ruchu - mówi Sławomir Grzelczyk (43 lata) ze służby porządkowej. - Cieszę się, że obyło się bez wypadków.
- Bardzo bolą mnie nogi, ale było warto. Najbardziej przeżyłam mszę przed szczytem na Jasnej Górze. Modliłam się za moją rodzinę, za dzieci - mówi Elżbieta Karolczyk (53 lata), która szła drugi raz. - Szczególne podziękowania należą się służbie medycznej.
- Po drodze spotkaliśmy się z ogromną życzliwością ludzi - opowiadają Michał (17 lat) i Kamil Kokotek (16), na pielgrzymce są po raz pierwszy. - Świetnie bawiliśmy się na ognisku w Parznie.
- Mimo przeziębienia i zdartych głosów grupa muzyczna idzie dalej, grając i śpiewając - mówi Magdalena Stręgiel (21 lat), pielgrzymująca z gitarą po raz szósty. - Najradośniej jest podczas wejścia do Częstochowy. Im bliżej Jasnej Góry, tym głośniej wszyscy klaszczą i śpiewają.
- Poznałem wielu ciekawych i dobrych ludzi, którzy pomogli mi przetrwać najcięższe odcinki trasy - opowiada Piotr Janiszewski (36 lat), który służył przy kuchni polowej. - To moja czwarta pielgrzymka. Modliłem się o dziewczynę i zdrowie dla rodziców.
- Szedłem w intencji tych, którzy w tym roku szkolnym zdają maturę w I LO i w XX LO w Łodzi. Najbardziej przeżyłem czuwanie nocne przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej - mówi Piotr Kraska (18 lat). - Pielgrzymka to wspaniała duchowa przygoda i na pewno za rok wyruszę po raz trzeci.
- Jak co roku wieś Roźniatowice ugościła nas pysznym śniadaniem i ciastem. Spotyka nas tam wielka życzliwość i ofiarność ludzi - zgodnie opowiadają Marcin, Asia, Beata, Asia i Piotrek. - Podziękowania należą się Zakładom Mięsnym Pamso za bigos i kiełbaski na ognisko.
- Najwspanialszym przeżyciem był dla mnie moment powitania pielgrzymki przed szczytem na Jasnej Górze. Szedłem w intencji mojej dziewczyny, która w tym roku zdaje egzaminy na technika farmacji - zwierza się Marcin Sochacki (21 lat). - Chciałbym, aby w przyszłym roku były dwie grupy: młodzieżowa i starsza.
- Modliliśmy się o zdanie matury i za wspaniałych ludzi, którzy nas witają i przyjmują w domach - mówią Aleksandra Wrzalska, Kamila Wosińska i Wiktor Szymański (18 lat). - Pielgrzymka to dla nas "naładowanie akumulatorów" na cały rok.
- Nowi kierownicy spisali się na medal, dzielnie dotrzymując nam kroku. Polecam każdemu, by choć raz wybrał się w drogę i przeżył ze łzami w oczach moment wejścia do Częstochowy - mówi Stanisław Skrzepiński (66 lat), kierownik służby porządkowej, pielgrzymujący 27. raz z żoną, Łucją. - Co roku powtarzam sobie, że to już ostatni raz, ale ciągle wracam na szlak.
- Jesteśmy szczęśliwi, że nie było poważniejszych wypadków, oprócz dwóch niegroźnych złamań - dodaje Hanna Klimżyńska (55 lat), pielęgniarka pielgrzymująca 24. raz w służbie medycznej.
wysłuchała: Katarzyna Malinowska
***
Była to 535. piesza pielgrzymka na Jasną Górę. W tym roku maszerowało 500 pabianickich pątników. Trasa wynosiła 268 kilometrów. Na posiłki i noclegi pielgrzymi zatrzymali się tylko 28 razy. Swój trud i zmęczenie ofiarowali Matce Bożej, jako dziękczynienie za 25 lat pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II.
Komentarze do artykułu: W nogach mają 268 kilometrów
Nasi internauci napisali 0 komentarzy