Atak Rosji na Ukrainę wystraszył polskich kierowców. Także w Pabianicach przy stacjach benzynowych od czwartku ustawiały się długie kolejki po paliwo, w których samochody stały po kilkadziesiąt minut (jak nie lepiej).

Szturm na dystrybutory wywołały nieprawdziwe informacje, że paliwo mocno podrożeje, a nawet może go zabraknąć przez problemy z dostawami. Na nic zdały się publiczne zapewnienia, że taki kryzys nam nie grozi. Rzeczywiście – paliwo skończyło się, ale nie ma to związku z wojną na Ukrainie, a raczej z panikującymi kierowcami tankującymi nie tylko do baków, ale często w co się da.

Na większości stacji benzynowych w Pabianicach w piątek popołudniu wyczerpały się zapasy oleju napędowego, 95 i 98-oktanowej benzyny. Więcej szczęścia mieli właściciele samochodów jeżdżących na gaz.

Na Orlenach zarządzono tymczasowe ograniczenie tankowania – do 50 litrów dla samochodów osobowych i 500 litrów dla ciężarówek. Obowiązuje też zakaz wlewania paliwa do zbiorników innych niż pojazdów mechanicznych.

Dziś (sobota) jest spokojniej na stacjach benzynowych, pewnie dlatego, że na niektórych wciąż brakuje paliwa. O godzinie 14.00 krucho z nim było m.in. przy Partyzankiej i Sikorskiego. Przy Świetlickiego dostawa będzie prawdopodobnie dopiero w nocy.