Mistrz świata masters w kolarstwie Jerzy Bylicki i mistrz Polski weteranów w ciężarach Wojciech Prus to rodzina. Szwagrami zostali dzięki pani Janinie, która jest siostrą Jerzego i żoną Wojtka.
 
Obaj nie palą papierosów. Trzymają dietę i nie wyobrażają sobie kilku dni bez treningów.
 
- Dwa razy w tygodniu jestem na siłowni w PTC – przyznaje niespełna 79-letni Wojciech Prus. - Każdy trening trwa około dwóch godzin.
 
Jego szwagier uprawia sport pięć razy w tygodniu.
 
- Jeżdżę na rowerze. Trwa to od 2 do 3 godzin – wylicza pan Jerzy.
 
Zimą ustawia rower na rolki i trenuje pod dachem. Wtedy też regularnie zagląda na siłownię.
 
- Przez rok miałem przerwę w treningach. Sądziłem, że będę miał dużo czasu. To nieprawda. Traciłem go przed telewizorem – przyznaje Bylicki. - Gdy trenuję, mam lepiej zorganizowany czas i w firmie, i w domu.
 
Prus najpierw był kulturystą. Potem przerzucił się na dźwiganie ciężarów. Na ławeczce ten drobnej postury, nienajmłodszy już mężczyzna o wadze około 77 kg, potrafił wycisnąć 140 kg. Dziś w wieku niespełna 79 lat podrzuca 50 kg, a wycisnąć potrafi 65 kg. Jest w stanie zrobić 60 pompek.
 
- Pół wieku temu razem z Basią Miller zakładałem sekcję ciężarów w PTC – przypomina. - Nie mieliśmy sprzętu, tylko starą sztangę. Po nowe obciążenia pojechałem do Sieradza, a nowiutki gryf dostałem z Łodzi.
 
W sześćdziesiątych latach kulturyści i ciężarowcy trenowali podnosząc setki razy metalowe puszki zalane betonem. O profesjonalnej sztandze mogli pomarzyć. W PTC Prus był kierownikiem sekcji. Po kilku latach sędziowania na pomostach całej Polski dostał nominację sędziego I stopnia klasy państwowej.
 
- Jako sędzia zjechałem całą Polskę, sędziując na zawodach. Za zasługi dla sportu dostałem honorowy medal Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów – wspomina.
Od kilku lat startuje w zawodach weteranów i wreszcie zdobywa dla Pabianic medale. Ma 6 złotych i 2 srebrne.
 
Bylicki ścigał się na rowerze w młodości. Miał 14 lat, gdy zaczął trenować w Pawlikowiczance.  
 
- Dwa razy byłem w kadrze na Wyścig Pokoju. Raz nawet zostałem rezerwowym, ale nigdy w Wyścigu Pokoju nie pojechałem - wspomina.
 
Z roweru zsiadł, gdy miał 26 lat. Do kolarstwa wrócił w 2000 roku, gdy urodził się syn Borys.
 
Bylicki to trzykrotny mistrz świata masters (2016, 2014, 2012 r.) i wicemistrz świata (2013 r.). Dwie 40-kilometrowe pętle po górach pokonuje w około dwie godziny. W tym roku w St. Johann in Tirol w Austrii zostawił w tyle 70 zawodników w kategorii masters. W sumie w zawodach wystartowało 2.500 kolarzy. 
 
Obaj sportowcy przyznają, że trening to nie wszystko. Ważny jest też zdrowy styl życia i dieta.
 
- Unikam tłustych potraw, wieprzowiny, słodyczy. Przede wszystkim nie objadam się. Jem mało – wylicza Bylicki. - Nigdy nie paliłem. Kieliszek wódki wypiję. Nawet dwa, ale nie więcej.
Przy wzroście 173 centymetry waży 69 kilogramów. Musi trzymać wagę.
 
Papierosów nigdy nie palił też Prus.
 
- Słodycze lubię. Kawę też wypiję, ale odżywiam się zdrowo – przyznaje. 
 
Ma idealne ciśnienie i dobrze się czuje. Nie choruje.
 
- Nigdy nie jadłem tłusto. Zawsze w domu muszą być jabłka lub inne owoce. Wypijam butelkę wody mineralnej dziennie – wylicza.
 
Pana Wojtka regularnie można spotkać na siłowni PTC przy Gdańskiej. Jego szwagier Jurek jeździ na rowerze po okolicy. W każdą niedzielę ściga się w grupie kolarzy z Łodzi, Pabianic i Tuszyna. W sumie jest ich 200.
 
- W niedzielę ścigamy się na trasie do Tuszyna i jedziemy dalej na Górki Małe i Górki Duże – mówi mistrz kolarstwa.
 
Za nimi kolejny udany rok. W kwietniu w imieniny Wojtek Prus zdobył w Jarocinie mistrza Polski weteranów. 31 sierpnia jego szwagier Jerzy Bylicki wywalczył mistrza świata masters w kolarstwie w kategorii 60-66 lat. Jest też tegorocznym mistrzem Polski.