Przez ogromne płótno, starannie pomalowane na czarno, biegnie prosta, ciemna linia. To obraz artysty z Pabianic - Roberta Rabiegi.
- To upraszczanie tego, co widzą wszyscy - wyjaśnia artysta. - To wciąż jest pejzaż. Uważam, że coraz mniej mamy do namalowania, a coraz więcej do myślenia. Nie maluję realistycznie kwiatków i widoczków, bo nie odczuwam takiej potrzeby.
Obrazy Rabiegi wiszą w prestiżowej Galerii Wschodnia w Łodzi. W jego pracowni powstają już kolejne prace inspirowane ikoną. Artysta wystawi je w Galerii 86 przy Kościuszki.
Dzięki tacie
- Nigdy nie dostałbym się na studia, gdyby nie upór i determinacja taty - wspomina. - Dwa razy próbowałem zdawać do Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i dwa razy odpadłem. Myślałem wtedy, że wystarczy namalować kilka obrazów i już jest się artystą. Nic bardziej błędnego.
Stefan Rabiega narzucił synowi dyscyplinę. Przez rok codziennie budził go o godz. 7.00 i po śniadaniu siadał jako model. Robert malował go do 13.00. Potem szedł do parku Wolności lub na dworzec kolejowy. Tutaj robił rysunki i szkice drzew, ludzi. Po obiedzie znów siadali do malowania - ojciec jako model, syn jako malarz.
- Namalowałem wtedy setki obrazów i wreszcie się wymalowałem. Do Akademii Sztuk Pięknych zdałem w 1985 r. z jednym z najlepszych wyników - opowiada.
Studium przestrzeni
Od lat inspirację i pomysły artysta znajduje na działce pod Pabianicami. Bywało, że całymi dniami siedział i wpatrywał się w dno rzeki Grabi. Gdy wrócił do pracowni, powstał cykl obrazów inspirowanych rozmytymi kamieniami z dna rzeki. Od lat wszystkie obrazy Rabiegi mają jedną nazwę - studium przestrzeni.
- Do mojej pracowni wszedł przedsiębiorca, który patrząc na zamalowane na czarno płótno skomentował: "To się pan nie narobił" - opowiada artysta. - Tymczasem, żeby uzyskać matową, równo pomalowaną farbą olejną powierzchnię, muszę bardzo starannie położyć kilka warstw farby. Taki obraz wymaga dużo pracy i równych pociągnięć pędzla. Dla laika to czarny prostokąt, dla znawcy - nowa technika malowania i innowatorski sposób przygotowania farby.
Sztuka wyboru
Przez 6 lat Rabiega prowadził w Łodzi znaną agencję reklamową "RAZ, DWA,…". Robił foldery, reklamy i plakaty dla znanych łódzkich firm. Nadal dostaje zlecenia na przygotowanie wydawnictw dla Urzędu Miasta Łodzi.
- Nie potrafiłem być artystą i biznesmenem. To schizofrenia interesów - przekonuje. - Przestałem malować i zarabiałem niezłe pieniądze. Kiedy już spełniłem sobie marzenia materialne, poczułem niedosyt. Brakowało w moim życiu malarstwa, a niedzielnym artystą być nie chciałem.
W lipcu zeszłego roku na działce pod Pabianicami Rabiega zdecydował, że nie chce być biznesmenem. Jedynym sojusznikiem Roberta w powrocie do malarstwa była mama - Danuta Rabiega.
- Mama zawsze wierzyła, że wrócę do malowania - wyjawia. - Z działki pojechałem do biura i rozwiązałem umowy z większością klientów. Zostawiłem tylko trzy kontrakty, które pozwalają mi bez stresu przeżyć. Od tamtego dnia maluję.
Pod wpływem obrazów Rabiegi wystawionych w galerii powstała poezja przestrzenna. Kilku poetów napisało wiersze, a on słowa zamknął w formie graficznej. Teraz ich wspólne wiersze przestrzenne wiszą w galerii obok obrazów olejnych.
Choć w środowisku artystycznej Łodzi prace Rabiegi mają wysokie notowania, od pół roku artysta nie sprzedał ani jednego obrazu.
- Na sztuce się nie zarabia, zwłaszcza współczesnej - komentuje.
***
Robert Rabiega ma 39 lat. Mieszka na Piaskach, pracownię ma w Łodzi. Był asystentem w pracowni technik drzeworytowych w łódzkiej ASP u prof. Andrzeja Bartczaka. Prowadzi agencję reklamową "RAZ, DWA,…" (www.razdwa3.net). Ma 6-letnią córkę Zuzannę.
Komentarze do artykułu: Przestrzeń według Rabiegi
Nasi internauci napisali 0 komentarzy