W daleką drogę (1.417 km) prezydent Pabianic wyruszył 6-letnim służbowym autem daeewo lanos. W charakterze kierowcy jechał Adam Marczak, sekretarza miasta. Na tylnych fotelach wieźli Krystynę Rendecką, pełnomocnika prezydenta, i Jerzego Marynowskiego, przewodniczącego Rady Miejskiej. Czworo urzędników będzie podróżowało dwa dni, zanim dojadą do Prato nieopodal Florencji. Z domów wzięli konserwy i grzałkę do wody.
- Może zatrzymamy się na kempingu przy trasie - miał nadzieję prof. Berner. - W bagażniku auta mamy namiot.
Prezydent jedzie do Italii z nadzieją współpracy włosko-polskiej. Od lat w Prato interesy robi Lothar Radomski - szef Pabii.
W latach 90. Włosi chcieli tanio sprzedać nam używane autobusy miejskie dla MZK. Ale nic z tego nie wyszło. Trzy lata temu przysłali zaproszenie dla ówczesnego prezydenta - Pawła Winiarskiego. Ale nikt z urzędników nie chciał jechać do Prato. Włosi byli urażeni.
- Interesują nas włoskie doświadczenia w edukacji, kulturze, służbie zdrowia, transporcie, opiece społecznej - wylicza prezydent. - Wchodzimy do Unii Europejskiej, od kogoś musimy więc się uczyć jak korzystać z unijnych programów. Chcemy nawiązać współpracę w wymianie młodzieży podczas wakacji. Wieziemy też ofertę pabianickiego średniego biznesu.
Na misję do Prato nasi urzędnicy dostali 10.000 zł.
- Tyle kosztowałaby, gdyby polecieli samolotem - wyjaśnia Wojciech Janczyk, rzecznik prezydenta. - Skoro pojechali samochodem, koszt misji powinien zamknąć się w sumie 3.000 zł.
***
Dzięki misjom gospodarczym na Ukrainę i do Rosji, współpracę nawiązał Włodzimierz Janeta - szef firm Argus, Ład i PRIB-u. Misja do dawnej Jugosławii zakończyła się podpisaniem kontraktów przez firmy Prymus i Adam.
Komentarze do artykułu: Prezydent pod namiotem
Nasi internauci napisali 0 komentarzy