- Przejechałem samochodem pół Europy, a takiego dziwoląga jeszcze nie widziałem! - denerwuje się Piotr Czerwiński, kierowca opla. - Kto to słyszał, żeby główna ulica zwężała się nagle do jednego pasa ruchu. I to dla jadących w prawo i prosto.
- Ręce opadają! - irytuje się Wiesław Piątkowski, taksówkarz 2-133-133. - Zepsuli jedyną szeroką jezdnię w mieście. Już są korki, a ludzie wyjechali na urlopy, dzieciaki nie chodzą do szkoły. Nawet nie chcę myśleć, co się tu zacznie dziać we wrześniu.
Zaczęło się w czwartek, gdy włączyli sygnalizację świetlną przy ul. Traugutta. Odtąd przejazd przez centrum miasta graniczy z cudem. W godzinach szczytu korki ciągną się aż do Zamku. Narzekają nawet piesi, dla których na środku jezdni zrobiono wysepki.
- Co z tego, skoro zdenerwowani, zniecierpliwieni kierowcy na wydrę próbują przejechać skrzyżowanie. Ja wcale nie czuję się bezpieczniej - mówi podniesionym głosem Anna Mikołajska, nerwowo rozglądając się przed wejściem na przejście przy Biltonie.
- Czekamy na pierwszy wypadek - mówi właściciel sklepu vis á vis skrzyżowania. - Najgorzej, że karetki pogotowia, straż pożarna i policja muszą jeździć pod prąd. Autora tego pomysłu powinno się zaciągnąć do sądu.
Kto to wymyślił
Projekt przebudowy Zamkowej opracowała łódzka firma Major. Zrobili to na zlecenie Echo Investmentu, który wybudował hipermarket Hypernova.
- Obawiałem się, że będą korki, ale projekt robiliśmy w porozumieniu z Generalną Dyrekcją Dróg Publicznych. To oni wymusili na nas niektóre rozwiązania - broni się Marek Kacprzak, autor projektu. - Sztywno trzymali się przepisów, które mówią, że na jezdniach szerszych niż dziesięć metrów takie azyle muszą być.
To fachowcy z Generalnej Dyrekcji zażądali zrobienia na środku Zamkowej wysepek dla pieszych. To skutecznie sparaliżowało ruch w centrum.
- Przebudowę skrzyżowania wymusiła budowa centrum handlowego Hypernova. To nie nasza wina, że Zarząd Miejski zgodził się, by powstało ono przy głównej ulicy miasta - tłumaczy się Małgorzata Jezierska, szefowa Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych w Łodzi. - Już dwa lata temu ostrzegaliśmy władze Pabianic, że mogą być kłopoty. Problem polega na tym, że centrum waszego miasta jest gęsto usiane skrzyżowaniami. Do samego projektu nie mieliśmy większych zastrzeżeń. Ale zawsze pewne rzeczy wychodzą w praniu.
Nowej organizacji ruchu nikt nie konsultował z pabianicką "drogówką". Za to teraz policjanci z komendy przy ul. Żeromskiego zbierają "cięgi" od wściekłych kierowców. Telefonów ze skargami na gigantyczne korki jest tyle, że dyżurny nie łączy rozmów z Wydziałem Ruchu Drogowego. Sam notuje uwagi (tylko te cenzuralne).
- Obserwujemy to, co się dzieje na skrzyżowaniu - mówi st. sierżant sztabowy Andrzej Baczyński z "drogówki". - Jeśli obecna organizacja ruchu nie sprawdzi się, będziemy interweniować u właściciela drogi. Z jakim skutkiem? Nie wiemy. Na razie udało się nam wywalczyć dwie rzeczy: zmianę cyklu świateł i kolejne spotkanie w sprawie skrzyżowania.
Od poniedziałku dłużej pali się zielone światło dla jadących Zamkową.
Co z tym zrobić
W ciągu 30 dni zbierze się Powiatowa Komisja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Ma zamiar nakłonić projektantów i "właścicieli" drogi do poprawek.
- To sytuacja bez wyjścia - obawia się Kacprzak. - Przepustowość powinna się odrobinę poprawić, gdy wyłączymy synchronizację świateł przy Traugutta i św. Jana. Ale najlepiej byłoby zlikwidować torowisko i wysepki dla pieszych.
- Nigdy nie pozwolę na likwidację wysepek - stanowczo sprzeciwia się Jezierska z GDDP. - Wysepki są niezbędne. Tak stanowią przepisy.
Korki z Zamkowej nie znikną, póki urzędnicy będą sztywno się trzymać przepisów.
- Powinni za karę jeździć tu w godzinach szczytu z opuszczonymi szybami. To po to, żeby usłyszeli, co mówią o nich kierowcy - podsumowuje Witold Banaś, instruktor szkoły jazdy. - W najbliższym czasie raczej nie zajdą tu żadne zmiany, więc trzeba się do nowej Zamkowej przyzwyczaić. Jak do przewlekłej choroby.
***
Co zrobić, by Zamkową znów dało się jeździć
- prosimy Czytelników, by zabrali głos w tej sprawie. Czekamy przy telefonie redakcji Życia Pabianic (22-70-400) codziennie od godz. 9.30 do 16.00. Można też przesyłać opinie Internetem: [email protected]
***
Jak bezpiecznie przejechać Zamkową - radzi Witold Banaś, instruktor jazdy:
- dostosować prędkość do warunków jazdy, to nie miejsce na wyścigi i popisy,
- podczas zmiany pasa ruchu zachować szczególną ostrożność,
- zielone światło zezwala na wjazd za sygnalizator. Podkreślam zezwala, nie nakazuje. Nie wjeżdżajmy zatem na skrzyżowanie, jeżeli za nim nie ma miejsca do dalszej jazdy,
- ściśle przestrzegać zakazu wjazdu za sygnalizator, jeśli świeci się światło żółte. Tylko ci kierowcy, którzy podczas zmiany sygnału z zielonego na żółty są kilka metrów przed sygnalizatorem, mogą wjechać za sygnalizator.
***
Tutaj są błędy
---
Odcinek między św. Jana i Pułaskiego
Z dwóch pasów ruchu na wprost nagle zostaje jeden. Kierowcy na siłę próbują wcisnąć się w wąski przesmyk
---
Skrzyżowanie Zamkowej i św. Jana
Kierowcy jadący od Zamku, do jazdy na wprost ustawiają się na prawym pasie. Dlatego, kto jedzie pasem środkowym, nie ma szans na szybkie przejechanie skrzyżowania. Niektórzy zostają na środku nawet wtedy, gdy zmieniają się światła
Jadący prosto ustawiają się przy samym krawężniku. Ci, którzy skręcają w prawo, nie mogą skorzystać z zielonej strzałki
W jeden, wąski pas muszą się zmieścić kierowcy skręcający ze św. Jana i Kilińskiego
---
Skrzyżowanie Zamkowej i Pułaskiego
Kierowcy skręcający w ul. Pułaskiego muszą przepuścić pieszych i… blokują ruch na Zamkowej
---
Parking pod PKO
stąd nie da się wyjechać
---
Skrzyżowanie Traugutta i Zamkowej
Wysepki – czyli azyle dla pieszych zabrały jeden pas ruchu. Do tej pory piesi bez kłopotów przechodzili przez jezdnię na Zamkowej
---
Postój taxi przy Hypernovej
Postój taksówek zabiera sporą część jezdni. A wystarczyło położyć węższy chodnik i zrobić zatoczkę dla taksówkarzy
Komentarze do artykułu: KNOT!
Nasi internauci napisali 0 komentarzy