Wezwanie na pomoc strażacy z KPPSP dostali o godz. 15.23. Na miejsce pognały cztery wozy strażackie. Pożar wybuchł w mieszkaniu na pierwszym piętrze bloku pod nr. 27. Strażaków wezwał 15-letni lokator.
Jak się dowiedzieliśmy, zapaliła się wtyczka w kontakcie, potem ogień objął stojącą obok pufę.


Chłopak, na szczęście, nie próbował sam gasić ognia. Wyszedł z mieszkania, zostawił drzwi otwarte i zadzwonił do strażaków.
– Zachował się bardzo przytomnie – chwali go kapitan Jacek Karcz, dowódca strażaków.

Strażacy weszli do mieszkania i ugasili ogień. Pracowali w aparatach powietrznych, bo było duże zadymienie. Przez otwarte okna wyrzucili nadpalone przedmioty
z kuchni i małego pokoju. Akcja strażaków powoli dobiega końca.
Prawdopodobną przyczyną pożaru była uszkodzona wtyczka w gniazdku elektrycznym. Mieszkańcy bloku nie mają prądu. Fachowiec z PSM odciął jego dopływ. 
– Zniszczenia są duże – stwierdził Bogdan Piotrowski, szef administracji PSM  na Bugaju. – Na szczęście, nikt nie odniósł obrażeń. 
 Wstępnie szacuje się straty na 15.000 zł.