Kończy się proces informatyka Konstantynowa, który w 2016 roku groził wysadzeniem Parlamentu Europejskiego i śmiercią ówczesnemu szefowi tej instytucji Martinowi Schultzowi, a także Donaldowi Tuskowi, Grzegorzowi Schetynie, Ewie Kopacz i kilkunastu europosłom Platformy Obywatelskiej.

Prokurator wnosił o uznanie winnym Michała S. zarzucanych mu czynów i żądał kary jednego roku pozbawienia wolności z zawieszeniem na 3 lata. Kary grzywny oraz obciążenie kosztami sądowymi

Obrońca wnosił o umorzenie sprawy. Wykazywał, że kwalifikacja prawna zastosowana przez prokuratora jest nieodpowiednia. Michał S. w ostatnim słowie przyłączył się do wniosku swego adwokata.

Wyrok zapadnie 15 lipca.

To było 13 września 2016 roku, po wieczornym wydaniu "wiadomości" w TVP. Michała S. zbulwersowała wypowiedź przewodniczącego PE Martina Schulza tak bardzo, że wziął słuchawkę i zadzwonił do Strasburga.

"Musi pan przestać wtrącać się w sprawy Polski, bo inaczej wszystko, co pozostanie po pana parlamencie, będzie jednym dużym kraterem. Czy zrozumiał pan wiadomość?" Za ten telefon do unijnego biura w Strasburgu Michał S. stanął przed sądem w Pabianicach.

I choć nie wygląda na człowieka, który byłby w stanie przygotować zamach terrorystyczny, nie zaprzeczał, że zadzwonił do unijnego biura.

– Zrobiłem to dla mojej ojczyzny. Dla Polski – tłumaczył na sali rozpraw.

Michał S. jest informatykiem (studiował na Politechnice Łódzkiej), kilka lat przebywał w Stanach Zjednoczonych Ameryki, jest kawalerem. 

– Oglądałem wiadomości TVP i byłem wzburzony. Do parlamentu zadzwoniłem ze stacjonarnego telefonu w domu mojej mamy. Nawet nie wiem, czy miałem na myśli wysadzenie budynku. Chciałem tylko nastraszyć Martina Schulza, bo chciał, żeby Polska przyjęła imigrantów. Żałuję tego, co zrobiłem, ale nie akceptuję, że politycy ingerują w wewnętrzne sprawy Polski – mówił przed sądem.– Byłem przerażony, że wraz z emigrantami do Polski przyjadą terroryści.

Urzędnicy w Strasburgu poważnie potraktowali telefoniczne groźby, przekazali wiadomość służbom bezpieczeństwa Parlamentu Europejskiego. Te powiadomiły francuską policję w Strasburgu i skierowały do Biura Informacyjnego Parlamentu Europejskiego w Warszawie prośbę o podjęcie działań. Sprawa trafiła do łódzkiej prokuratury, która przygotowała akt oskarżenia.

Drugi z zarzutów stawianych Michałowi S. przez prokuraturę dotyczy gróźb w stosunku do polskich europarlamentarzystów. Mężczyzna mejlowo wystosował groźby pozbawienia życia pod adresem polityków Platformy Obywatelskiej (m.in. Ewy Kopacz, Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny). Napisał w mailu, że w razie zagłosowania za rezolucją PE "wszyscy zostaną zlikwidowani za zdradę Polski na mocy wyroku podziemnego sądu Armii Krajowej. Począwszy od Tuska, Kopacz, Schetyny".

Adresaci mejli tych nie dostali. Zatrzymali je urzędnicy biura.