Społecznik i wolontariusz, od lat angażuje się w inicjatywy na terenie miasta, takie jak Finały WOŚP, koncert pomocy dla Ukrainy, czy konferencję medyczną „Radar Na Udar”. Teraz chce zostać głosem młodego pokolenia jako miejski radny. Startuje z ostatniego miejsca w okręgu nr 3 (Bugaj i Centrum).
Co skłoniło Cię do startu w wyborach do Rady Miejskiej w Pabianicach, zwłaszcza jako młodego kandydata?
Widzę w naszym mieście olbrzymi potencjał do rozwoju. Mamy tutaj wiele zaangażowanych mieszkańców, którym chce się robić ciekawe wydarzenia dla innych. Nie zawsze mają do tego przestrzeń. Uważam, że trzeba im w tym pomóc od środka. Wiem, jak wygląda organizacja wydarzeń, więc z chęcią pomogę innym w przekuciu pomysłów w czyny.
Jak zamierzasz angażować się we współpracę z mieszkańcami Pabianic, aby lepiej reprezentować ich potrzeby i opinie?
Podstawą są spotkania i konsultacje z mieszkańcami. Uważam, że większość decyzji powinna być komunikowana szerzej, by każdy wiedział, nad czym obecnie pracują radni. Nie obejdzie się też bez spotkań nie tylko w budynku urzędu, ale również w mieście. Tam, gdzie dzisiaj rozdajemy ulotki, tam powinniśmy cyklicznie rozmawiać z pabianiczanami.
Jesteś z generacji Z. Często słyszy się, że to pokolenie jest niechętne do pracy i leniwe. Czy nie lepiej zatem, żeby miastem rządzili bardziej doświadczeni dorośli?
To nieprawda, że nam się nic nie chce. Ten mit powstał zapewne dlatego, że praca nie jest dla nas najwyższą wartością. Zaczęliśmy zauważać, że to samorozwój i doświadczanie nadaje życiu sens. Chcemy pracować, ale nie chcemy tyrać po 12 godzin za najniższą krajową, gdy szef jeździ autem za miliony.
Wydaje mi się, że dużo dorosłych zgadza się z nami, ale nie wiedzą, że ten system da się zmieniać. Ja nie boję się ciężkiej pracy, ale muszę widzieć, że ma ona głębszy sens. Dlatego też musimy mieć młodzież w Radzie Miejskiej, żeby wprowadzić tam świeży punkt widzenia.
Co masz przez to na myśli?
Wiele radnych rządzi miastem już którąś kadencję, nie do końca widząc, jak wygląda życie w mieście z innego, młodego punktu widzenia. Osoby w wieku 15-24 lat są chyba najczęściej pomijaną grupą w trakcie podejmowania decyzji. Jesteśmy za starzy na place zabaw, ale za młodzi na założenie rodziny, więc nie zauważa się naszych potrzeb. Chciałbym, żeby to się zmieniło.
Czego Wasze pokolenie potrzebuje w mieście?
Przede wszystkim miejsc do spotkań. Latem nie ma z tym tak dużego problemu, jeśli nie pada deszcz. Możemy pójść na przykład na Lewityn. Gorzej, jeśli zacznie padać albo przyjdzie zima. W Pabianicach ciężko znaleźć zadaszone ławki, altanki. W takim wypadku najczęściej wybór pada na popularną amerykańską sieć fastfoodową i to tam spotyka się młodzież. Brakuje tutaj przestrzeni do czilowania, rozrywki, wypoczynku. Trzepaki już dawno odeszły do lamusa, więc czy możemy się dziwić, że większość czasu spędzamy w internecie? Według mnie miasto powinno tworzyć darmowe miejsca do spotkań.
Na Twoim facebooku możemy przeczytać, że zależy Ci na aktywizacji Twoich rówieśników. Dużo z nich już teraz działa w jakiś organizacjach?
Moim zdaniem tak. Od 2019 roku miałem przyjemność brać udział w dziesiątkach wydarzeń dla zaangażowanej młodzieży: warsztaty kompetencji miękkich, obrady Parlamentu Młodych w Senacie RP, konferencje z młodymi innowatorami… Jest tego sporo, wszędzie dużo rówieśników, którzy wzajemnie inspirują się do działania. Można tam poznać przyjaciół, a nawet założyć z nimi własną organizację. Znam takie przypadki i widzę, że takie fundacje dobrze się utrzymują.
Jakie doświadczenia wynosisz z takich wydarzeń? Muszą być jakieś korzyści płynące z udziału w nich.
Oczywiście, że tak. Każdą inicjatywę kończę pełen nowych pomysłów i nierzadko nowych umiejętności. Podczas sesji European Youth Parliament w Serbii mój angielski niesamowicie się rozwinął, jako ambasador Wyciskarki Potencjału nauczyłem się wyszukiwać inicjatyw i zachęcać innych do brania w nich udziału. Zależnie od akcji doświadczenia się różnią, ale jeszcze nigdy nie były one negatywne. Mam nadzieję, że jak najwięcej młodych ludzi to wykorzysta dla własnego rozwoju.
Wróćmy do tematu Pabianic. Na jakich trzech rzeczach zależy Ci najbardziej? Co należy tu zmienić, poprawić, ulepszyć?
Stawiam na zaangażowanie mieszkańców w życie miasta. Dlatego też chciałbym przywrócić Budżet Obywatelski, ale w nowej formule, by projekty nie przepadały tylko były faktycznie realizowane. Będę postulował stworzenie Mediateki na miarę XXI wieku, w której będzie można oprócz podstawowych zadań biblioteki również uczyć się, odpoczywać i organizować spotkania z gośćmi. Trzecia rzecz to przedłużenie Bulwarów, wzbogacenie ich o altanki i strefę gastronomiczno-rozrywkową. Te sprawy chciałbym poddać szerszej debacie i konsultacji.
Jak wygląda taka kampania 19-latka? Co robisz, by zachęcić mieszkańców do głosowania właśnie na Ciebie i na Wasz komitet?
Prowadzenie kampanii, zwłaszcza własnej, to nie jest łatwe zadanie. Rano spotykam się z pabianiczanami, rozmawiamy o Projekcie Pabianice, z którego startuję oraz wizji na nasze miasto. Później zajmuje się techniczną pracą — montuję nagrania, przygotowuję grafiki albo uczę się do matury. Popołudniami ponownie wychodzę do ludzi, wieszam zerwane banery, lub szukam nowych miejsc. Nie mam ich dużo, a mimo to w kółko znikają z miasta, a w ich miejsce pojawiają się materiały kontrkandydatów. Wieczorem odpalam serial na odmóżdżenie i zawijam krówki na kolejny dzień. I tak się kręci kampania.
Dostajesz wsparcie od innych? Rodziny, przyjaciół, innych kandydatów?
Bez nich na pewno nie dałbym rady tego udźwignąć. Rodzina bardzo trzyma za mnie kciuki albo za to, żeby było już po wyborach i znalazł dla nich czas (śmiech). Przyjaciele wspierają mnie, jak tylko mogą. Dużą pomoc otrzymuję od Michała Pietrzaka, Ani Zych-Jaros, Błażeja Dziedziczaka, Krzysztofa Rąkowskiego i wielu innych. Poznaliśmy się jeszcze przed pomysłem startu w wyborach, więc teraz wspieramy się na każdym kroku.
Co zrobisz, jeśli jednak nie dostaniesz się do Rady Miejskiej?
Będę dalej angażował się w naszym mieście, współpracował z organizacjami pozarządowymi, rozwijał stowarzyszenie W Niewielkim Mieście. Na pewno będę przygotowywał projekty uchwał obywatelskich, by Rada musiała się pochylić nad takimi sprawami jak np. Młodzieżowa Rada Miasta. Na razie skupiam się na przekonywaniu mieszkańców, że zasługuję na ich głosy. Głęboko wierzę, że po 7 kwietnia uda mi się wprowadzić młodość i świeżość do naszej Rady Miejskiej. Potrzebujemy nowego spojrzenia i młodych przedstawicieli w mieście.
Dziękujemy za rozmowę, życzymy powodzenia.
Komentarze do artykułu: Jest najmłodszy na liście, chce zarządzać miastem
Ten artykuł ma wyłączoną opcję komentarzy