Resztka pracowników fabryki włókienniczej Pawelana domaga się zaległych wypłat. Od trzech miesięcy nie widziała swoich pieniędzy. Od kilku dni nie widzi też człowieka, który obiecywał jej pracę i dostatek - Ryszarda Kruschego.
Tydzień temu pismo z żądaniem zapłaty pracownicy wysłali do Kruschego - uchodzącego za nowego właściciela firmy. Ryszard Krusche obiecał przywieźć pieniądze w poniedziałek. Ale nie dotrzymał słowa. Robotnicy zamknęli przed nim drzwi fabryki.
POSIEDZĄ I WRACAJĄ DO DOMÓW
W Pawelanie pracuje około 40 osób. Właściwie nie pracuje, tylko siedzi bezczynnie. Robotnicy codziennie przychodzą do fabryki. Siedzą 3-4 godziny i wracają do domów. Z pracy nikt ich formalnie nie zwolnił.
- Pan Krusche nie dotrzymał terminu wypłaty, dlatego będzie mógł wejść tylko z pieniędzmi na wypłaty - kategorycznie twierdzi Andrzej Kopka, szef Solidarności w fabryce. - Uprzedziłem go o tym na piśmie. Teraz nie odbiera telefonu. Zniknął.
Ryszard Krusche zniknął z zakładu i z Pabianic. Jeszcze niedawno bywał w kościele ewangelickim (podawał, że z pochodzenia jest Niemcem - ewangelikiem).
"Nie zniknąłem, a podróżuję. Szukam zamówień i przygotowuję strategię rozwoju" - oświadczył łódzkiej gazecie. - "W końcu maja odbędzie się walne zgromadzenie akcjonariuszy, na którym zostanie odwołany dotychczasowy zarząd i powołany nowy. Dlatego całkowite przejęcie zakładu nastąpi na początku czerwca, a wznowienie produkcji w lipcu lub sierpniu, gdy wybuduję nową kotłownię".
JAK ŻYĆ ZA STO ZŁOTYCH?
Pracownicy Pawelany mają dość obietnic i czczego gadania. W ciągu ostatnich trzech miesięcy tylko raz dali im po 100 zł. Ryszard Krusche uważa, że zaległe pensje powinien wypłacić dotychczasowy właściciel - czyli nie on.
- Z czego mam zapłacić? - pyta Jerzy Kubicki, prezes Pawelany. - Fabryka nie pracuje. Nie ma zamówień i nie ma pieniędzy.
Kubicki zamierza złożyć w sądzie wniosek o upadłość firmy.
- Trzeba było to zrobić przed dwoma laty - przyznaje. - Ale właściciele, warszawskie firmy Italco i Expolco, próbowali ratować zakład, szukali inwestora strategicznego.
W końcu znalazł się chętny na zakup fabryki. Był nim Ryszard Krusche.
- Rozmowy z tym panem zaczęły się jesienią ubiegłego roku - mówi Kubicki. - Ale do dziś sprawa nie została sfinalizowana.
Sporządzono wprawdzie akt sprzedaży, który podpisali warszawscy prezesi. Dokument przesłano do podpisu Kruschemu. Ale Ryszard Krusche dokumentu nie odesłał. Nie wpłacił też uzgodnionej kwoty.
- W tej sytuacji właścicielami firmy są nadal warszawskie spółki - mówi prezes Kubicki.
***
Pawelana ma 7 mln zł długu. Produkcja stanęła w lutym, gdy Pamotex odciął dopływ pary technologicznej. W marcu w fabryce pojawił się Ryszard Krusche, tytułujący się nowym właścicielem. Roztoczył wspaniałą wizję przyszłości firmy. Twierdził, że ma miliony - spadek po krewnej zmarłej w Niemczech. Obiecywał rozkwit fabryki "swoich przodków" i przyjęcie do pracy 100 osób.
Ryszard Krusche twierdzi, że jest potomkiem pabianickich fabrykantów. Tymczasem ostatni potomkowie Gotliba Kruschego - twórcy przemysłowej potęgi miasta - nie przyznają się do niego. Maria Steinhagen-Czeladzka - wnuczka Feliksa Kruschego, a także Peter Krusche - syn doktora Aleksa Kruschego, nie znaleźli Ryszarda w drzewie genealogicznym rodu.
Komentarze do artykułu: Gdzie pan jest, panie Krusche
Nasi internauci napisali 0 komentarzy