Zaczęli w piątek od hojnego rozdawania odznaczeń i medali, które ochoczo wręczyli sobie działacze Towarzystwa Przyjaciół Pabianic. Dwaj wybitni pabianiczanie, którym radni przyznali tytuły Honorowych Obywateli Miasta, byli tego dnia zepchnięci na boczny tor. Doktor Jerzy Kasperski i ksiądz prałat Jan Szuba siedzieli na uboczu, gdy na mównicy pojawiła się Anna Teodorczyk - szefowa Towarzystwa Przyjaciół Pabianic.
I zaczęła obchody 40-lecia TPP. Powiało gierkowską sztampą, gdy przewodnicząca monotonnym głosem odczytywała referat o dziejach i zasługach Towarzystwa.
- Jeśli Towarzystwo ma tyle temperamentu, co jego przewodnicząca, to czas na zmiany - szeptali znudzeni widzowie, ukradkiem wymykając się na korytarz.
Przez następną godzinę mozolnie odznaczano działaczy TPP. W tym czasie honorowi obywatele cierpliwie siedzieli na scenie.
W sobotę 120 piechurów i 6 rowerzystów, uczniów pabianickich szkół, przemierzyło trasę z Chechła do Pabianic pod dom olimpijki Jadwigi Wajs-Marcinkiewicz. Tam odsłonięto tablicę pamiątkową.
Przed zmrokiem na dziedzińcu Szkoły Podstawowej nr 3 miał wystąpić Teatr Ognia i Papieru. Widzów przyszło niespełna 40. Rozeszli się szybko, bo nad miastem rozszalała się burza z piorunami.
W niedzielę na Strzelnicy miały tańczyć i grać zespoły młodzieżowe. Koncert odwołano, bo zaczął lać deszcz.
I to były całe Dni Pabianic. 10 godzin - tyle z zegarkiem w ręku trwały wszystkie imprezy.
- Na organizację Dni Pabianic z kasy miejskiej wydaliśmy około trzech tysięcy złotych - wyliczył Adam Marczak, sekretarz miasta i wiceprzewodniczący TPP.
Na co poszły te pieniądze? Głównie (800 zł) na suto zastawiony stół w holu domu kultury, kwiaty dla odznaczonych, znaczki dla rajdowiczów.
- Za pamiątkowe medale płaciło towarzystwo przy pomocy sponsorów - twierdzi Marczak.
Parę groszy kosztowała benzyna do podpalania dekoracji Teatru Ognia. Tablicę pamiątkową na domu olimpijki zrobił za darmo Paweł Miszczak - właściciel firmy Bartek. Zespoły taneczne i muzyczne z Miejskiego Ośrodka Kultury i Młodzieżowego Domu Kultury popisywały się bezpłatnie. Ani grosza za występ nie wziął Teatr Ognia.
***
Nasza sonda:
Zapytaliśmy kilkoro pabianiczan, czy podobały się im tegoroczne Dni Pabianic. Oto ich wypowiedzi.
Michał Peska: Czytałem o nich w jednej z łódzkich gazet, ale nie mogłem w nich uczestniczyć.
Magdalena Olenderek: Nie mogę powiedzieć, że mi się podobały. Słyszałam, że były. Nie wiem, co się działo, bo na mieście nie było żadnych plakatów ani informacji na ten temat.
Jadwiga Adamczewska: Dni Pabianic...były chyba w maju. Teraz? (pani Adamczewska zdziwiła się, kiedy usłyszała, że trwały od 3 do 5 października).
Nie mogę powiedzieć, jak mi się podobały, bo nie wiedziałam, że były.
***
JAK TO ROBIĄ INNI
Zabawy dla mieszkańców, jakie są organizowane w Polsce podczas świąt miast:
W ŻAGANIU - biesiada piwna, zawody w rzucie beretem i kaloszem.
W ANDRYCHOWIE - wielkie grillowanie dla wszystkich mieszkańców miasta (mięso fundują firmy wędliniarskie), przy cygańskiej muzyce.
WISŁA - wielkie gotowanie zupy pomidorowej (4.000 litrów pomidorówki jadło 19.000 osób).
USTKA - wielkie gotowanie zupy rybnej (3.600 litrów zupy jadło 17.000 osób).
ZAWADZKIE - konkurs na największego siłacza w mieście.
SŁUPSK - ogólnopolskie zawody w strzelaniu z procy.
W KALISZU - rajd zabytkowych samochodów i motocykli, jarmark archeologiczny.
W KUTNIE - popisy rewii konnej.
W CHORZOWIE - pokaz walk rycerskich, wielki aerobik dla tysięcy mieszkańców, spotkanie z gwiazdami sportu.
Komentarze do artykułu: DNI BIURALISTÓW zamiast Dni Pabianic
Nasi internauci napisali 0 komentarzy