- Dostałem kartkę z opieki na żywność. Pierwszy raz w życiu. I poszedłem dziś, żeby odebrać jedzenie. Zażądano ode mnie pieniędzy – mówi pan Robert, który ma na utrzymaniu żonę i kilkuletnią córkę.
Dziś na ul. Gdańskiej zaparkował samochód z żywnością Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy Szansa. Ustawiła się kolejka.
- Pan kazał sobie dać po 2 zł od osoby. Nie dawał pokwitowania. Byłem w szoku. Co oni sobie z nas, biednych robią jaja w tej opiece? - nie kryje oburzenia. - Żeby jeszcze wydawał jakiś ryż, kaszę, puszki, mleko. Ale jabłka i herbatę?! Chciał pieniądze na paliwo.
Pan Robert ma 3-osobową rodzinę. Powinien zapłacić wydającemu 6 zł. To jego zdaniem zdecydowanie za dużo.
Co na to Miejskie Centrum Pomocy Społecznej?
- Nie mam wpływu na to, jak stowarzyszenie rozdaje żywność. Deklaracje są od Banku Żywności. A my nie informujemy o pobieranych przez tego pana pieniądzach, bo tego nie wiemy i tego nie wolno nam robić – mówi Bożena Bednarska, dyrektorka MCPS.
W czwartek w kolejce stało około dwudziestu osób. Dzień wcześniej dostawali ci, którzy mają nazwiska od A do K, a w czwartek osoby o nazwiskach od L do Z.
- Niektórzy przyjechali wózkami dziecięcymi, bo mieli nadzieję dostać jedzenie. Ja zapytałem, czy coś do jedzenia dla dziecka dają. Nie miał – mówi pan Robert. - Deklaracji do wypełnienia nie dostałem.
W grudniu Zbigniew Karczewski dostał z Banku Żywności w Łodzi 2 tony 723 kg żywności. Były tam: mleko, mąka, cukier biały, mielonki wieprzowe i olej. Powinien przygotować paczki dla podopiecznych i je wydać.
- Wydałem, ale nie pamiętam ilu osobom. My, stowarzyszenia rządzimy się swoimi prawami. Tak mamy w regulaminie – mówi Karczewski. - Czuję się atakowany!
Ale nie umiał w czwartek powiedzieć, ile osób należy do stowarzyszenia, ile osób wpłaca składkę i ile wydał legitymacji członkowskich.
Co na to Bank Żywności?
- My wydajemy żywność, ale nie mamy wpływu na to, jak tą żywność wydają – mówi pracownica Banku Żywności. - Ta ostatnia partia żywności w ramach pilotażowego programu, którą pobrało Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy Szansa, była warta ponad 14.000 zł.
Komentarze do artykułu: 2 zł od biednego
Nasi internauci napisali 3 komentarzy
komentarz dodano: 2015-03-21 10:37:22
komentarz dodano: 2015-03-06 21:19:25
komentarz dodano: 2015-03-06 09:05:43
Oburzony działaniami Z. Karczewskiego i jego fikcyjnej organizacji czuję się w obowiązku dodać kilka istotnych informacji:
1. Praktyki jakie opisała dziennikarka Życia Pabianic mają miejsce już od wielu lat. Apelowałem do ówczesnego Prezydenta, Rady Miasta oraz Dyrektorki opieki społecznej o interwencje w tej sprawie. Niestety nikt się tym nie chciał zająć. Pewnie również i dlatego, ze Z. Karczewski był ulubieńcem tego nieudacznego prezydenta Dychto. ( Załatwił mu mieszkanie oraz etat w ratuszu).
2. Sugerowałem również wtedy, że stowarzyszenie łamie prawo i statut ponieważ niewolno rządać od obdarowanych jakichkolwiek pieniędzy.
3. Tłumaczenie Z. Karczewskiego o przeznaczeniu zebranych pieniędzy na benzynę jest kłamstwem ponieważ transport żywności nieodpłatnie zapewnia Zakład Energetyki Cieplnej.
4. Również wielkim łgarstwem jest zasłanianie się niepamięcią jeśli chodzi o kwestie komu i ile wydano tej żywności (Bank Żywności wymaga aby każda osoba obdarowana pisemnie potwierdziła fakt odebrania oraz ilość produktów, które otrzymała). Nasza organizacja również wydawała produkty z Banku Żywnosci i zawsze obdarowany podpisać fakt pobrania ( do końca ubiegłego roku wydaliśmy nieodpłatnie około 80 ton żywności).
5. Szczytem arogancji i bezszczelności jest oświadczenie prezesa "Szansy", że nie umie powiedzieć ile osób jest w stowarzyszeniu, ile osób wpłaca składka i ilu posiada legitymacje członkowskie. (Wszystkie te kwestie bardzo szczegółowo regulują ustawy o stowarzyszeniach i statut organizacji).
6.Dyrektorka MCPS-u w Pabianicach doskonale wiedziała o tych praktykach i też nie chciała w tej kwestii poczynić. ( Ciekawe na podstawie czego usiłowała w 2013 roku narzucić haracz w wysokości 1000 zł na Stowarzyszenie "Granica" za to, że organizacja po 10 latach społecznej pracy nie mogła wydawać obiadów we własnej stołówce - wynika z tego, że można jakoś interweniować jak się chce).
Mam nadzieję, że osoby, które mają wpływ na ukrócenie takich działań podejmą wreszcie właściwe kroki.
Marek Skrzymowski