Zakupiony z pieniędzy budżetu obywatelskiego dron dla Straży Miejskiej jest już gotowy do lotu. W zeszłym roku strażnicy pokończyli szkolenia z obsługi. Niestety, maszyna nie miała okazji w tym roku się popisać, w tym do czego głównie została zakupiona – tropienia trucicieli. Powodem są niełatwe formalności, które w nowym roku trzeba dopełnić.

- Jesteśmy w trakcie uzyskiwania pozwoleń, żeby móc latać nad budynkami w mieście - mówi Tomasz Makrocki, komendant SM.

Ale strażnicy nie chcą trzymać drogiego sprzętu w szafie. Latają tam, gdzie mogą. W wyposażeniu nie tylko jest małe laboratorium, ale również kamera na podczerwień. Wykorzystywana przez służby m.in. do poszukiwania osób zaginionych.

Strażnicy miejscy wraz z wolontariuszami Towarzystwa św. Alberta postanowili wykorzystać więc drona do szukania osób bezdomnych.

- Dostajemy sygnały, że bezdomni próbują kryć się na terenie ogródków działkowych – mówi komendant.

Tam też w poniedziałkowy wieczór wybrali się z sprzętem. Jak wypadła kontrola?

- Skontrolowano miejsca, które wskazał dron. Na szczęście okazały się to osoby będące właścicielami działek – relacjonują strażnicy. - Tego typu kontrole będą sukcesywnie powtarzane zarówno ze względu na przebywanie i wykrywanie osób bezdomnych ale również monitorując i zapobiegając kradzieżom i włamaniom na działkach rekreacyjnych.