Przypomnijmy. Prokurator Instytutu Pamięci Narodowej zarzuca prezydentowi Pabianic kłamstwo lustracyjne. Twierdzi, że Zbigniew Dychto współpracował ze służbami bezpieczeństwa PRL. Był kontaktem operacyjnym o pseudonimie Zbyszek.
Dychto zaprzecza i sam poddaje się autolustracji przed Sądem Okręgowym. W tej sprawie zeznawali już trzej byli funkcjonariusze pabianickiego UB: podpułkownik L. oraz funkcjonariusze - Włodzimierz Ch. i Włodzimierz F.
We wtorek w Sądzie Okręgowym przesłuchano kolejnych świadków. Zeznawali: były ubek Eugeniusz Cz. oraz dwoje pracowników Zespołu Szkół Elektrycznych, którego dyrektorem był obecny prezydent - Kazimiera K., sekretarka szkoły i Bogdan N., kierownik administracyjny.
Jako pierwsza na pytania sędziów odpowiadała Kazimiera K. Pytano ją o wizyty funkcjonariuszy bezpieki w szkole, czy dyrektor Dychto rozmawiał z nimi przy drzwiach otwartych, czy opowiadał o co, o kogo pytali go ubecy.
Kobieta niewiele miała do powiedzenia. Była sekretarką od 1970 do 2001 roku. Twierdzi, że nie kojarzy, by przychodzili do dyrektora funkcjonariusze SB.
Przesłuchanie tak zdenerwowało świadka, że kobieta poczuła się źle. Wyszła z sali z pomocą protokolantki i adwokata Zbigniewa Dychty. Na temat wizyt esbeków w szkole sąd wypytywał Bogdana N., kierownika administracyjnego szkoły. W ZS nr 2 pracuje od 1982 roku. Przyznał, że wiedział o wizytach esbeków w szkole.
– Przychodzili raz na miesiąc, raz na kwartał – mówił świadek. – Jednego z nich kojarzę, bo chodziłem z nim do podstawówki. To był Włodzimierz Ch.
Świadek stwierdził, że nigdy nie słyszał, o czym rozmawiali z dyrektorem. Dychto mówił mu, że pytali o nastroje w szkole i o uczniów.
– Był zły, kiedy przychodzili, bo zawracali mu głowę – mówił świadek. – Dychto to dobry człowiek. Nikomu nigdy nie zrobił krzywdy. Starał się każdemu pomóc.
Prezydenta wyraźnie poruszyły te słowa świadka. W jego oczach pojawiły się łzy.
Najdłużej sąd przesłuchiwał byłego esbeka Eugeniusz Cz., który od 1986 do 1989 roku był kierownikiem sekcji UB w Pabianicach. Zajmował się między innymi oświatą. Jemu podlegali Włodzimierz Ch. i Włodziemierz F.
Świadek nie przypominał sobie, by spotkał się z Dychtą w tamtych czasach. Za to długo i szczegółowo wyjaśniał sądowi, kto to był kontakt służbowy i kontakt operacyjny. Stwierdził, że w 95 procentach kontakty służbowe były rejestrowane przez niego jako kontakty operacyjne.
Przewodnicząca kilkakrotnie zwracała mu uwagę, by nie używał zwrotu "proszę pani", mówiąc do sądu.
Proces lustracyjny prezydent nieprędko się zakończy. Jego adwokat zgłosił 8 świadków. Prokurator wnioskował o przesłuchanie historyka z IPN oraz kolejnego funkcjonariusze SB.
Kolejny termin wyznaczono na 3 stycznia 2012 r.
Komentarze do artykułu: Procesu lustracyjnego Dychty ciąg dalszy
Nasi internauci napisali 5 komentarzy
komentarz dodano: 2011-10-21 22:46:46
komentarz dodano: 2011-10-21 10:19:18
Pan Dychto kandydując na stanowsko prezydenta widział, że będzie lustrowany i mógł się spodziewać zarzutów. Niech więc nie płacze. Nikt na siłę go nie pchał na stołek. Ani za komuny ani teraz. Świadków ma dobrych, mówią, że był dobrym człowiekiem i pomagał więc ok, jeszcze zyska na tym procesie. Ale musi to przejść.
Dzięki historykom z IPN i nie tylko, wiemy dużo o ludziach. Wielu łaziło do SB i donosiło bez przymusu. Dla pieniędzy, stanowisk, wyjazdów. I taki człowiek gdy dzisiaj zostanie np. sędzią, albo prokuratorem będzie robił to samo. Ze strachu, że się wyda, albo po prostu dlatego, że ma słaby charakter. Wtedy ci co mają haki na innych są królami a reszta mniej niż zero, frajerzy. Jedni mogą wszystko, inni nic.
Spalenie wszystkiego nic nie da. Bo kopie są i w Moskwie i w Berlinie i w rękach prywatnych, bo takie kopie to często polisa na zycie. To będzie wypływać. Najlepiej wyłożyć wszystko na stół. Trudno. Żyło się kiedyś lepiej niż inni, wyjeżdżało się na Zachód, było się dyrektorem szkoły, choć nie każdy mógł, to dzisiaj trzeba za to zapłacić. Tak jest sprawiedliwie.
W Niemczech nie ma mowy, aby współpracownik Stasi zajmował jakieś stanowisko. Każdy jest lustrowany. Niemcy stworzyli cały program do składania dokumentów pociętych w niszczarkach na paski. I jakoś nikt się nie dziwi. Tylko u nas taki jazgot.
komentarz dodano: 2011-10-20 18:25:28
komentarz dodano: 2011-10-20 18:20:54
komentarz dodano: 2011-10-20 18:11:49