„Znad wody Dobrzynki, nad którą leżą Pabianice, unoszą się opary, pędzone rurami z okolicznych fabryk” w sierpniu 1929 roku pisał dziennik „Republika”. „Co za bogactwo zapachów produkuje owa farbiarnia! Raz rzeka pachnie siarką, innym razem zgniłym mięsem, to znów przypomina pospolitą kloakę – w 1929 roku pisał dziennik „Republika”. Pabianiczanie, przechodząc przez most, zatykają nosy chusteczkami, kpiąc sobie z grozy wojny gazowej, przedsmak której codziennie przeżywają w swym grodzie. Odczuwa tę niedolę Magistrat, który przykre strony miasta chce zakryć kwiatami. I oto wzdłuż ulicy Zamkowej założono gazony, wyglądające jak kosze pełne kwiecia. W przyszłym roku takich gazonów miasto będzie miało kilka kilometrów. Tego nawet Łódź może pozazdrościć.
„Republika”, sierpień 1929
Żydzi w pochodzie
W ubiegłą niedzielę miasto ujrzało niezwykły pochód ulicami. Na czele podążali brodaci jeźdźcy w rzymskich zbrojach, nieco dalej jeźdźcy w mundurach kozackich i rosyjskich, dalej szła orkiestra Makabi i członkowie klubu sportowego. Przyczyna pochodu była następująca: od wielu lat przebywała w Pabianicach niejaka Klara Kuryk. Była to kobieta dość zamożna, lecz bez potomstwa, co wśród ortodoksyjnych Żydów uchodzi za ujmę. Aby zmyć plamę ze swego życia, Klara postanowiła ufundować drogocenne rodały (zwoje tekstu Tory na pergaminie - przypisek).
Klara Kuryk należała do wyznawców cadyka z Drohiczyna. Niestety, straciła majątek i została żebraczką. Aby ufundować rodały, długo zbierała drobne grosze. Wreszcie mogła zamówić u rytualnych pisarzy rodał. I oto w niedzielę rodał został wykończony. O 11.00 w nocy ulice Poprzeczną, Warszawską i Bóźniczną oświetlono świecami stojącymi w oknach mieszkań członków wyznania mojżeszowego. O północy wśród dźwięków orkiestry i głośnych okrzyków radości wyniesiono rodał pod baldachimem z domu przy Poprzecznej i przeniesiono go do bożnicy. Porządku wśród licznie zgromadzonych starozakonnych przestrzegała policja.
„Echo”, styczeń 1930
Karetka była do bani
Zakupiona przez Polski Czerwony Krzyż karetka pogotowia okazała się niepraktyczną, gdyż nie jest przystosowaną do naszych pabianickich dróg. Dlatego zarząd PCK zmuszony był kosztem 1.000 zł karetkę częściowo przerobić. Karetka samochodowa posiada dwa łóżka oraz pomieszczenie dla lekarza. W najbliższych dniach odbędzie się konferencja przedstawicieli Kasy Chorych, Magistratu oraz Związku Lekarzy celem ustalenia sposobu zorganizowania stałych dyżurnych lekarskich i niesienia natychmiastowej pomocy w nagłych wypadkach.
„Republika”, lipiec 1930
Wtedy to się dbało o chorych!
Z Pabianic donoszą, że Powiatowa Kasa Chorych wynajęła dla chorych na płuca pensjonat „Atlas" w Zakopanem, do którego zaangażowano na stałe pielęgniarkę, mającą doświadczenie w chorobach płucnych. Opieka lekarska pensjonatu znajdować się będzie w rękach doktora Łotockiego, lekarza naczelnego sanatorium zakopiańskiego. Już w tych dniach pabianicka Kasa Chorych wysyła do Zakopanego partię chorych.
„Echo”, lipiec 1930
Mordercy dyrektora skazani
34-letni tkacz z Pabianic Józef Barczyński, kawaler, trzykrotnie karany za rozbój (ostatnio na 8 lat więzienia), stanął przed sądem za zabójstwo dyrektora gimnazjum, śp. Edwarda Biegańskiego. Według prokuratora miał on wspólników: Józefa Grabowskiego (32 lata) oraz Bronisława Malinowskiego (30 lat) – wdowca, z zawodu tkacza, a także Natalię Sobierajską (28 lat), kobietę lekkich obyczajów. Ta czwórka zamordowała dyrektora w celach rabunkowych i okradła woźnego gimnazjum, rabując mu 25 złotych.
Na trop sprawców mordu naprowadziła znaleziona na miejscu zbrodni maska z dwoma włosami Grabowskiego, guzik i kawałek granatowego sukna w gwiazdki z sukni Sobierajskiej. Oskarżeni nie przyznali do winy, ale większość świadków zeznawała obciążająco. Sąd skazał Grabowskiego na 8 lat więzienia, Malinowskiego - na 6 lat, Sobierajską - na 3 lata, a Barczyńskiego uniewinnił.
„Orędownik”, wrzesień 1936
Bo spartaczyli torowisko
Trapią się pabianiczanie, że na ulicy Łaskiej dopiero co ułożono szyny i zabrukowano jezdnie, a po kilku dniach zjechała komisja wojewódzka, która oświadczyła, że szyny założono za wysoko. No i trzeba będzie je w przyszłym roku zerwać, jezdnię przebrukować. Słowem, nie dają w Pabianicach bezrobotnym odpocząć, lecz wymyślają dla nich nowe roboty. Ale w tym wypadku winę ponosi dyrekcja tramwajów, która na własny koszt musi przeprowadzić regulację jezdni.
„Republika” styczeń 1932
Bunt w kaplicy
Przy wjeździe do miasta od strony Łodzi stoi piękna kaplica pod wezwaniem św. Floriana. Teren, na którym ją zbudowano był niegdyś jedynym cmentarzem miasta. W czasach niewoli carskiej Moskale usiłować wybudować tam cerkiew prawosławną, na co ludność miasta, dla której prochy ojców leżące w tej ziemi były świętością, kategorycznie się nie zgodziła, uważając, że byłaby to profanacja zmarłych. Toteż rozpaczliwie walczono o wspomniany kawałek ziemi i odniesiono zwycięstwo. Na dawnym cmentarzu stanęła kaplica katolicka, wybudowana sumptem i ofiarami ludności Starego Miasta.
W kaplicy św. Floriana odprawiane były nabożeństwa dla młodzieży szkół powszechnych, która gremialnie na nie uczęszczała, aby słuchać nauk prefekta. Toteż wielkie poruszenie wśród ludności wywołał fakt, że w skutek polecenia władz kościelnych młodzież szkolna musi uczęszczać w niedzielę do swych kościołów parafialnych, a nie do kaplicy na Starym Mieście.
„Echo”, kwiecień 1934
Wpadły psy do jatki…
Właściciel zakładu rzeźniczo-wędliniarskiego, Ignacy Szmitke, zamieszkały przy ul. Kilińskiego, zastrzelił trzy psy, które przybłąkały się i na jego podwórzu pokąsały czeladnika rzeźnickiego oraz kilka osób na ulicy. Do psów przybłędów dołączył się pies właściciela, który również uległ obłędowi i począł kąsać napotkane osoby. Powiadomiona o tym policja ustaliła, że psy były własnością Frontczaka i Pawlaka - obu zamieszkałych w Pabianicach. Pokąsanym pomocy udzielili w ambulatorium, zaś zabite psy odstawiono do laboratorium Rzeźni Miejskiej, celem zbadania.
„Echo”, maj 1939
PRZECZYTAJ INNE ARTYKUŁY TEGO AUTORA:
Ten wirus zabił tysiące. A zaczęło sie podobnie jak z koronawirusem
100 milionów dolarów czeka na pabianiczanina!
Ogromny spadek dla rodziny z Pabianic?
Gdy pabianiczanie płynęli do Brazylii. Za chlebem
Jak szynka z Pabianic podbiła Stany Zjednoczone
Będzie wymiana pieniędzy: za 100 starych złotych - tylko 1 zł
Komentarze do artykułu: Mordercy dyrektora skazani HISTORIA
Ten artykuł ma wyłączoną opcję komentarzy