Jubileusz profesora Henryka Miłka przypada w 2018 roku. To 140. rocznica jego urodzin. Po wojnie słuch po nim niemalże zaginął. Rodzina długo nawet nie wiedziała, czy zmarł w Łodzi, w Pabianicach, czy został wywieziony do Auschwitz, gdzie – to już było pewne – zginęła jego żona. 
 
Henryk Miłek – kompozytor, dyrygent, organista i pedagog – był znaną postacią w Pabianicach lat 20. i 30. XX w. Uczył śpiewu w dwóch tutejszych gimnazjach (dziś liceach) – męskim u Jędrzeja Śniadeckiego (Liceum nr I) i żeńskim u Królowej Jadwigi (Liceum nr II). Kiedy pojawił się w Pabianicach, miał już za sobą bogatą historię zawodową, jako muzyk rozpoznawalny był w wielu regionach kraju.
 
Był synem organisty. Siłą rzeczy organy były podstawowym instrumentem, w którym się kształcił. Przez wiele lat pełni funkcję organisty przy katedrze kieleckiej. W Kielcach jest również nauczycielem śpiewu i zakłada Towarzystwo Muzyczno-Dramatyczne, dla którego pisze swoje pierwsze utwory sceniczne. Z kolei przenosi się do Częstochowy, gdzie podejmuje prestiżową funkcję dyrygenta Kapeli Jasnogórskiej. Jest ostatnim jej dyrygentem. Wkrótce wybucha I wojna światowa, zamiera ruch pielgrzymkowy i kapela przestaje istnieć.
 
Dalsze lata to już z niewielkimi przerwami Pabianice i Łódź – w Łodzi prowadzi Chór Hejnał (Towarzystwo Śpiewacze „Hejnał”) i Chór Moniuszkowski (Stowarzyszenie Śpiewacze im. Stanisława Moniuszki).
Wydawać by się mogło, że skoro większość nie tylko czytelników tego artykułu, ale również większość muzyków i muzykologów nigdy o Miłku nie słyszała, to był on kompozytorem niszowym lub tworzył muzykę, która nie przeszła próby czasu. Tymczasem... Miłek był przed wojną niezwykle popularny. Napisane przez niego opery dziecięce (skomponował trzy) były całymi latami grane w Łodzi i Pabianicach niemal w każdym tygodniu (a gazety donosiły o braku biletów), wystawiano też Miłka w Warszawie, Poznaniu, Katowicach, Częstochowie... a nawet Działdowie (warmińsko-mazurskie), Chełmży (koło Torunia) czy Żołyni (niedaleko Rzeszowa). Nazwa „opera dziecięca” oznaczała, że wykonawcami były dzieci – i tak np. opera Miłka „Taniec kwiatów” miała swoją premierę w Pabianicach (w 1925 r.) i została zrealizowana siłami uczniów pabianickich gimnazjów. Były to spore przedsięwzięcia – w przedstawieniach brało udział od 90 do 140 młodych śpiewaków i tancerzy. Być może niektórzy z nich jeszcze żyją – ci urodzeni w latach 20. – i mogliby się podzielić swoimi wspomnieniami z autorem tego artykułu? Albo ich dzieci, które znają historie opowiedziane przez rodziców? Takie relacje (a może i zdjęcia rodzinne lub inne pamiątki po kompozytorze) na pewno wzbogaciłyby powstającą biografię profesora śpiewu z Królowej Jadwigi i ze Śniadeckiego. Trochę młodsze pokolenie może też pamiętać pojedynczą powojenną inscenizację Miłka – „Taniec kwiatów” wystawiło w 1959 r. nieistniejące już dziś Liceum Pedagogiczne.
 
Nie tylko opery. Mnóstwo polskich chórów znało i wykonywało utwory nauczyciela z Pabianic. A jakie wtedy były chóry – większość przynajmniej po 100 osób! Programy radiowe z międzywojnia systematycznie wymieniają Miłka wśród twórców nadawanych nie tylko na antenie centralnej, ale – wraz z rozwojem radiofonii (jak wtedy pisano – radjofonji) również przez inne ważne ośrodki, które teraz młodemu pokoleniu nie kojarzą się ani jako ważne, ani jako polskie – np. Baranowicze. Popularność pieśni Miłka – oprócz walorów muzycznych – wiązała się poruszaną w nich tematyką – aż trzecia ich część to utwory patriotyczne (legionowe, ku czci marszałka Piłsudskiego, pieśni o powstaniach narodowych), kolejna trzecia część to wesołe piosenki ludowe (o tytułach w rodzaju: „Kasiu, daj mi gęby”, „Kajta zaś”, „Myślałeś chłopcze, żem ci rada”, „A ja sobie podrygom”), pozostała spuścizna to kompozycje religijne i okolicznościowe.
 
Zastanawiające, dlaczego ten dorobek (około 100 dotychczas odkrytych utworów), mimo dużego rozpropagowania w kraju, uległ całkowitemu zapomnieniu... Należy o to podejrzewać politykę kulturalną powojennych władz. Zmarły w 1943 roku Miłek był zapewne źle widziany nie tylko ze względu na niepodległościową i religijną tematykę swoich pieśni, ale – może nawet bardziej – ze względu zaangażowanie w SZP, ZWZ i AK swojego syna Stanisława (bliskiego współpracownika Zygmunta Waltera-Jankego), który m.in. redagował i na powielaczu do nut drukował konspiracyjny tygodnik („Wiadomości Polskie” – ukazało się kilkadziesiąt numerów). Za patriotyczną działalność w czasie okupacji syn kompozytora był więziony do 1949 r., a później inwigilowany.
 
Może na fali jubileuszu 140. urodzin Henryka Miłka uda się przywrócić polskiej kulturze jego twórczość, a Pabianicom ważną postać z historii miasta.
 
 
Wycinki prasowe (z lat 20. i 30.) o operach Henryka Miłka.
 
 Inscenizacja opery dziecięcej „Taniec kwiatów” – 1926 r. (pozyskana dzięki informacji kustosza Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi – Wojciech Źródlaka).
 
 

Kontakt z autorem za pośrednictwem redakcji „Życia Pabianic”