Pierwsza połowa meczu – do zapomnienia. Pabianiczanki wyszły na mecz dziwnie rozkojarzone i już w 10. minucie straciły gola.

- To był skutek sekwencji błędów całej lewej strony, począwszy od pomocnika, poprzez lewą obronę i dwójkę stoperów – mówi Jan Rykała, szkoleniowiec PTC. - Na szczęście dziewczyny szybko się ogarnęły i dziesięć minut później było 1:1. Po wrzutce Eweliny Kociołek, zawodniczka MKS popisała się ładnym lobem, po którym zaskoczyła... własną bramkarkę.

Mimo wyrównania, gra PTC była pełna błędów. Jak przyznaje szkoleniowiec, w przerwie skierował do dziewczyn kilka „męskich” słów. Poskutkowało.

120 sekund po zmianie stron akcję zapoczątkowała wprowadzona w przerwie Katarzyna Kacprzak. Dobrym podaniem uruchomiła Olę Kwiatkowską, która umieściła piłkę w siatce przy bliższym słupku. W 63. minucie wynik ustaliła Andżelika Błoch, która uprzedziła zawodniczkę gospodyń i skierowała piłkę do siatki.

- Wynik mógł być wyższy, ale Martyna Łagowska, która dwukrotnie zdecydowała się na strzał z dystansu, obiła poprzeczkę oraz słupek bramki MKS – opowiada trener. - Po zmianie stron nasza gra wyglądała zdecydowanie lepiej, więcej akcji kończyliśmy strzałami na bramkę, przeprowadzaliśmy akcje oskrzydlające, nasza gra ofensywna nabrała rozmachu. To cieszy w kontekście kolejnych spotkań.

MKS Zduńska Wola – PTC 1:3 (1:1)

Gole dla PTC: samobójcza 10., Kwiatkowska 43., Błoch 63.

PTC: M. Kociołek – Pabjańska (41. Kacprzak), Forc, Błaszczyk, Próbka (50. Cywińska) – Błoch, Łagowska (65. Cieślak), E. Kociołek, Owczarz (60. Jakóbczak) – Sadowska, Kwiatkowska.