Kinga Królik ma więcej tytułów mistrzowskich niż lat. Siedemnastolatka w tym roku wywalczyła mistrzostwo Polski juniorek młodszych w biegu z przeszkodami na 2.000 m. Jest mistrzynią Europy do lat 18 w biegu sprinterskim oraz brązową medalistką w sztafecie. W naszym kraju jest najlepsza w biegu długim i sprincie. Doskonale radzi sobie też w lesie – w biegach na orientację.
 
Gdy Jerzy Woźniak, trener klubu UKS Azymut, organizował test w Szkole Podstawowej nr 3, Kinga była w trzeciej klasie i marzyła o karierze koszykarki. Trenowała w pabianickim klubie PTK. Na teście biegowym poszło jej fantastycznie, ale koszykówkę kochała i nie zamierzała z niej rezygnować.
– Trener przyszedł porozmawiać z tatą i wspólnie przekonywali mnie do biegów na orientację – wspomina Kinga.
Jerzy Woźniak od razu dostrzegł w 10-latce ogromny talent. Po wielu namowach ostatecznie pojawiła się na treningu w Azymucie. 
 
Na początku biegi na orientację dla Kingi były zabawą. Czym jest prawdziwy trening, dowiedziała się pod koniec podstawówki. Dziś trenuje codziennie – biega i ćwiczy na siłowni. Tygodniowo przebiega 70-80 km.
– Jeśli nie chce mi się iść na trening, to ubieram się i wychodzę szybciej niż zwykle – żartuje Kinga.
Jeszcze nie miała chwili zwątpienia w sens uprawiania sportu. Nie chciała rzucić butów sportowych w kąt i o nich zapomnieć. 
– Porażki działają na mnie bardzo motywująco, staram się szybko o nich zapomnieć – wyznaje.
Dziewczyna miała propozycję nauki w szkole sportowej, ale wybrała pabianickie II LO i klasę z rozszerzonym angielskim, matematyką i geografią.
– W moim liceum lekcje kończą się wcześnie, a bardzo chciałam nadal trenować w Azymucie – tłumaczy Kinga.
 
Cały artykuł o uzdolnionej biegaczce z Pabianic przeczytasz w papierowym wydaniu Życia Pabianic